czwartek, 31 maja 2018

Pogłębiający się w kryzys w światowych relacjach handlowych

Dzisiaj upływa termin na zawarcie porozumienia pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a UE w sprawie dodatkowych ceł na aluminium oraz stal. Czy uda się zawrzeć takie porozumienie (i tym samym uniknąć objęcia cłami europejskiej stali i aluminium), czy też kwestia ta stanie się kolejnym elementem podważającym obecny system handlu międzynarodowego? UE zapowiedziała już, że w przypadku objęcia eksportowanej z Unii stali i aluminium amerykańskimi cłami odpowie swoimi cłami na wybranej produkty z USA.

Patrząc na dotychczasowy rozwój wydarzeń trudno być optymistą. Światowe relacje handlowe stają się bowiem z miesiąca na miesiąc coraz bardziej skomplikowane i nieprzewidywalne. System, który funkcjonował (lepiej lub gorzej) przez ostatnie 70 lat, najwyraźniej odchodzi do przeszłości. Głównym powodem jest dramatyczna zmiana polityki Stanów Zjednoczonych pod rządami Donalda Trump’a. Kwestionuje on bowiem nie tylko centralną pozycję jaką dotychczas zajmowała w tym obszarze Światowa Organizacja Handlu (WTO), ale również odrzuca rządy prawa w relacjach handlowych (preferując prawo silniejszego). Teoretycznie celem różnych działań podejmowanych przez amerykańską administrację ma być otwarcie rynków zagranicznych dla amerykańskiego eksportu, w rzeczywistości jednak beneficjentami są tylko niektóre sektory (te które mają wystarczające wpływy lobbingowe), zaś gospodarka amerykańska jako całość traci. 

O kwestiach tych niejednokrotnie pisaliśmy na naszym blogu – por. z naszymi postami tu, tu oraz tu (ogólne omówienie), tu (możliwa reaktywacja TTIP), tu, tu oraz tu (możliwa wojna handlowa z Chinami), a także tu oraz tu (renegocjacje porozumienia NAFTA).

Co więc wydarzyło się w ostatnich miesiącach? Renegocjacje w sprawie NAFTA trwają. Trump wydaje się już być nimi zniecierpliwiony, gdyż regularnie straszny wycofaniem Stanów z porozumienia. Ostatnia runda negocjacyjna odbyła się na początku maja i nie przyniosła przełomu. Najbardziej kontrowersyjne wydają się obecnie być dwie kwestie: określenie nowych zasad pochodzenia dla przemysłu samochodowego (ustalenie wysokiego progu procentowego dla uznania, że samochód pochodzi z obszaru państw NAFTA i tym samym jest zwolniony z ceł) oraz wprowadzenia terminu obowiązywania nowego porozumienia (umowa wygasałaby po upływie 5 lat, o ile wszystkie strony nie potwierdziłyby, że nadal powinna ona obowiązywać). Należy podkreślić, że ewentualne wycofanie się Stanów Zjednoczonych z NAFTA miałoby daleko idące konsekwencję nie tylko dla Kanady i Meksyku ale też dla całej gospodarki światowej (z dużym prawdopodobieństwem doprowadziłoby do światowej recesji).

W marcu 2018 Stany Zjednoczone osiągnęły natomiast porozumienie co do zasady z Koreą Południową. Ustalono w nim najważniejsze zmiany jakie zostaną wprowadzone do istniejącej umowy o wolnym handlu pomiędzy oboma krajami (tzw. KORUS). Zmiany te nie mają rewolucyjnego charakteru - mają raczej charakter symboliczny. Tytułem przykładu można wskazać na zwiększenie kontyngentu celnego na import amerykańskich samochodów, pomimo że amerykańskie firmy nie są w stanie wykorzystać aktualnie istniejących limitów. W ramach nowego porozumienia wprowadzono również zobowiązania dotyczące manipulacji kursem walutowym, nie przewidując jednak żadnych mechanizmów które pozwoliłyby na ich egzekwowanie (por. z komentarzem na blogu worldtradelaw.net). Wydaje się więc, że miał to być przede wszystkim sukces propagandowy.

Ostatnich kilka miesięcy przyniosło również narastające napięcie w relacjach handlowych z Chinami. Na początku 2018 r. Stany Zjednoczone, korzystając z przepisów o środkach ochronnych podwyższyły cła na szereg produktów (np. panele słoneczne, których największym na świecie producentem są Chiny). W marcu wprowadzono natomiast dodatkowe cła na stal i aluminium, uzasadniając je kwestiami bezpieczeństwa narodowego (możliwość taką przewiduje Art. XXI GATT). Choć środki te mają zastosowanie do importu niezależne od kraju pochodzenia, Stany przyznały czasowe lub stałe zwolnienia dla pozostałych partnerów handlowych (w tym między innymi czasowe zwolnienie dla Unii - do 31 maja 2018 r.). Chiny odpowiedziały na te działania wprowadzając kontrsankcje w formie wyższych ceł na szereg amerykańskich towarów. Wkrótce potem administracja Trump’a ogłosiła kolejny plan zakładający nałożenie 25% ceł na towary z Chin (przy czym nowymi cłami miałyby być objęte towary o wartości 50 mld USD/rocznie). W uzasadnieniu wskazano, że jest to odpowiedź na politykę gospodarczą Chin, która narusza interesy firm amerykańskich w zakresie ochrony praw własności intelektualnej oraz technologii. Kilka tygodni później zwiększono wartość importu objętego planowanymi cłami karnymi (o 100 mld USD). Same cła nie weszły jeszcze w życie, ale Chiny już zapowiedziały zdecydowaną odpowiedź. Być może działania te są tylko prężeniem muskułów, bo strony równocześnie prowadzą intensywne rozmowy. Jeszcze 10 dni temu wydawało się, że wstępne porozumienie jest blisko (por. z informacją Reutersa), sytuacja te jednak cały czas dynamicznie się zmienia - we wtorek (29 maja) Biały Dom ogłosił bowiem, że kontynuuje prace nad wprowadzeniem pierwszego pakietu ceł. 

Wszystkie te działania mają nie tylko wymiar ekonomiczny, ale również systemowy. Poprzez podejmowanie jednostronny działań Trump kwestionuje bowiem zasady wypracowane w ramach WTO. O ile wprowadzenie ceł na panele słoneczne nie jest aż tak problematyczne (władze amerykańskie przeprowadziły odpowiednie postępowanie przez wprowadzeniem środków ochronnych), o tyle cła na aluminium i stal stawiają WTO w trudnym położeniu. Środki te zostały uzasadnione względami bezpieczeństwa narodowego – w przypadku ewentualnego sporu (już zainicjowanego zresztą przez Chiny) panel będzie miał więc bardzo trudne zadanie. Będzie on mógł albo przyjąć, że zasadność tego typu środków nie może być przedmiotem oceny ze strony panelu (co podważy istotę zobowiązań w ramach WTO) albo dokona takiej oceny ryzykując nieprzewidywalną reakcję ze strony Stanów (np. wystąpienie organizacji, czym Trump wielokrotnie straszył). W przypadku ceł sektorowych na towary importowane z Chin sytuacja wygląda jeszcze bardziej niepokojąco. Cła te (o ile wejdą w życie) będą stanowiły pogwałcenie podstawowych zasad obowiązujących w WTO i obnażą bezsilność organizacji wobec polityki handlowej Stanów Zjednoczonych. Może to stanowić impuls dla innych członków i skutkować efektem domina. Decyzje te wpisują się również we wcześniejsze działania Stanów w WTO mające na celu sparaliżowanie systemu rozstrzygania sporów (por. z naszym postem tu). Można więc oczekiwać, że strategia ta będzie kontynuowana.

Brak komentarzy: