W tym tygodniu zakończyła się kolejna runda renegocjacji Północnoamerykańskiego Układu o
Wolnym Handlu (NAFTA). O wcześniejszej pisaliśmy m.in. tu. Różnice między stronami, Kanadą, Meksykiem i USA,
pozostają bardzo duże. Administracja Stanów Zjednoczonych prezentuje
stanowisko negocjacyjne, które uważane jest przez partnerów, a także przez
rodzime środowiska biznesowe, za niekorzystne dla rozwoju gospodarczego
regionu.
Propozycje USA
uważa się za nieuzasadnione, a wręcz zmierzające do konfliktu powodującego rozpad Porozumienia. W szczególności brak jest poparcia
dla propozycji klauzuli, wg. której traktat wygasłby automatycznie, jeżeli nie
zostanie odnowiony przez strony po każdych pięciu latach jego funkcjonowania.
Propozycja ta stoi w sprzeczności z praktyką i filozofią umów wolnego handle, i
zapewne doprowadziłaby do szybkiego wygaśnięcia Porozumienia.
Równie
kontrowersyjna jest propozycja obejęcia Porozumieniem tylko tych produktów,
które spełniają określone kryteria pochodzenia, tj. proporcji wartości dodanej
w każdym z państw członkowskich NAFTA. Takie rozwiązanie zniszczyłyby istniejące
łańcuchy dostaw, zwłaszcza w przemyśle samochodowym, które wielokrotnie przekraczają
granice państw członkowskich NAFTA zanim powstanie finalny produkt.
Przedsiębiorstwa w
Stanach Zjednoczonych są także negatywnie nastawione do proponowanego przez
administrację Donalda Trumpa osłabienia mechanizmu roszstrzygania sporów między
inwestorem a państwem goszczącym (ISDS) – wyroki sądów polubownych miałyby być
niewiążące.
Administracja USA
stoi na pozycji protekcjonistycznej, zakładając, że ograniczenie wolnego handlu
przywróci miejsca pracy w przemyśle w Stanach Zjednoczonych (np. motoryzacyjnym),
które „wyciekły” do Meksyku. Tymczasem krytycy obserwują, że takich miejsc
pracy albo już nie ma ze względu na robotyzację produkcji, albo znajdą się w
Azji. Podobnie krytyka spotyka stanowisko USA, iż zmiana NAFTA zmniejszy
deficyt handlu zagranicznego tego kraju.
Panuje zgoda co
do tego, że NAFTA wymaga reformy, a przynajmniej odświeżenia. Traktat zawarto w
1994 r., gdy internet był jeszcze w powijakach, zaś w chwili obecnej
najważniejszym motorem gospodarki USA są przedsiębiorstwa branży internetowej.
Traktat powinien więc zostać dopasowany do gospodarki 21 wieku, zawierać
mocniejszą ochronę własności intelektualnej czy regulować kwestie wykorzystywania
danych
Następna runda
negocjacji za miesiąc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz