W ostatnich tygodniach coraz częściej słychać głosy o możliwych zmianach traktatów unijnych. Pogłoski te podsycił prezydent Francji, E. Macron, który po szczycie w Tallinie stwierdził, że na nieoficjalnym spotkaniu większość przywódców państw członkowskich UE poparła chęć reform. Czy zatem rzeczywiście możemy spodziewać się modyfikacji traktatów w najbliższym czasie?
Przyczynkiem do dyskusji na temat zmiany prawa pierwotnego UE są propozycje przedstawione przez przewodniczącego Komisji Europejskiej J.-C. Junckera oraz E. Macrona. W połowie września Juncker w orędziu o stanie Unii opowiedział się za dalszą federalizacją. Wśród głównych punktów proponowanych reform można wymienić:
1) Powszechną przynależność do strefy euro oraz do unii bankowej przez wszystkie państwa członkowskie. Państwa, które obawiałyby się przystąpienia do unii lub napotykałyby na problemy w toku akcesji objęte byłyby ochroną specjalnego urzędu doradczego. Jednocześnie Juncker wykluczył „struktury równoległe” (np. parlament wyłącznie dla strefy euro).
1) Powszechną przynależność do strefy euro oraz do unii bankowej przez wszystkie państwa członkowskie. Państwa, które obawiałyby się przystąpienia do unii lub napotykałyby na problemy w toku akcesji objęte byłyby ochroną specjalnego urzędu doradczego. Jednocześnie Juncker wykluczył „struktury równoległe” (np. parlament wyłącznie dla strefy euro).
2) Podejmowanie większej liczby decyzji w Radzie kwalifikowaną większością głosów, a nie jednogłośnie. Dotyczy to wszystkich istotnych sfer, których dotyka unijne prawodawstwo (wśród wymienionych obszarów znalazły się prawa pracownicze, rynek cyfrowy, wspólna polityka obronna i bezpieczeństwa oraz – co najbardziej kontrowersyjne – polityka zagraniczna).
3) Powołanie Europejskiego Funduszu Obrony, który doprowadziłby do powstania Europejskiej Unii Obronnej do 2025 r.
4) Połączenie stanowisk przewodniczącego Rady Unii Europejskiej i przewodniczącego Komisji Europejskiej, tak aby wzmocnić przywództwo wewnątrzunijne.
5) Zwiększenie transparentności w podejmowaniu decyzji na poziomie unijnym, w szczególności w odniesieniu do umów o wolnym handlu.
Macron zaprezentował swoje propozycje pod koniec września na Sorbonie. Choć jego inicjatywa zmierza także w kierunku dalszej federalizacji Unii, to jednak koncentruje się na nieco innych aspektach. Według prezydenta Francji:
1) Strefa euro powinna posiadać własny, odrębny budżet. Pociągnęłoby to za sobą konieczność powołania nowego urzędu – ministra finansów strefy euro.
2) Źródłem dochodów budżetu strefy euro powinny być między innymi (oprócz składek członkowskich) nowe podatki – podatek od dochodu największych gigantów internetowych oraz podatek węglowy naliczany od emisji do atmosfery dwutlenku węgla.
3) Państwa członkowskie UE powinny powołać wspólny urząd azylowy i wspólną obronę cywilną oraz wzmocnić istniejącą unijną straż graniczną. Dodatkowo utworzona powinna zostać wspólna siła interwencyjna, zasilana osobnym budżetem obronnym.
4) W celu promocji nowych technologii stworzona powinna być agencja ds. innowacji.
Jak widać, obie idee zmierzają w kierunku umocnienia Unii. Poza obszarami absolutnie oczywistymi (jak np. wzmocnienie transparentności w ramach procedur decyzyjnych na poziomie unijnym czy konieczność promowania unijnej konkurencyjności w dziedzinie nowych technologii), propozycje Junckera i Macrona są jednak raczej nie do pogodzenia. Biorąc pod uwagę fakt, że państwa pozostające obecnie poza wspólną walutą (w tym Polska) nie wyrażają chęci rychłego jej przyjęcia, bardziej pragmatyczna wydaje się wizja Macrona. Nie oznacza to jednak, że i ona nie ma wad. Perspektywa dodatkowych instytucji w odniesieniu do strefy euro jest krytykowana przez niektórych wysokich urzędników unijnych, a samo wprowadzenie zmian w praktyce ugruntowałoby ideę Unii dwóch (lub wielu) prędkości.
Wygląda zatem na to, że choć rzeczywiście idea refom jest popierana przez większość państw członkowskich (w tym przez polski rząd), to znalezienie konsensusu byłoby bardzo trudne. Wydaje się, że strefą, w której byłoby to najbardziej możliwe, jest obronność. Ale i tutaj wśród propozycji można znaleźć małe zgrzyty. Warto na przykład przypomnieć, że od 2004 r. istnieją Grupy Bojowe Unii Europejskiej (powielające w dużym sensie pomysł „wspólnych sił interwencyjnych), które jednak nie zostały nigdy wykorzystane. Być może więc zamiast zapowiedzi wielkich reform warto byłoby się pochylić nad efektywniejszym wykorzystaniem obecnie istniejących instytucji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz