W czwartek Prezydent Trump ogłosił, że odbył rozmowę telefoniczną z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu oraz Muhammadem ibn Zajidem, księciem Zjednoczonych Emiratów Arabskich, podczas której jego rozmówcy mieli zgodzić się na zawarcie porozumienia pokojowego (tzw. Abraham Agreement), które normalizowałoby stosunki między ZEA i Izraelem (wideo z zapowiedzią zawarcia porozumienia przez prezydenta Trumpa można znaleźć tutaj).
Tym samym, ZEA stałyby się trzecim państwem arabskim, po Jordanii i Egipcie, które zawarłoby taki układ z Izraelem. Zarówno niektóre media, jak i administracja prezydenta Trumpa, już okrzyknęły porozumienie „historycznym”. Ma ono bowiem przywrócić nie tylko stosunki dyplomatyczne między oboma państwami, ale również pozwolić na współpracę inwestycyjną, w zakresie bezpieczeństwa, turystyki, technologii, energii i handlu. Między Izraelem i ZEA mają zostać przywrócone regularne połączenia lotnicze. Co więcej, państwa mają pracować nawet razem nad szczepionką przeciwko koronawirusowi.
Wśród ogólnego entuzjazmu wyrażanego przez USA, Izrael i ZEA, należy jednak zwrócić uwagę na co najmniej dwie kwestie:
Po pierwsze, mimo że o porozumieniu mówi się tak, jakby weszło już w życie, przywódcy Izraela i ZEA dopiero zgodzili się na jego zawarcie w rozmowie telefonicznej, nie uzgodniwszy szczegółów. Przedstawiciele obu państwa mają niedługo spotkać się na negocjacjach, do zawarcia zaś samej umowy ma dojść w Waszyngtonie w listopadzie, jeszcze przed amerykańskimi wyborami prezydenckimi.
Po drugie, z punktu widzenia międzynarodowego pokoju i prawa międzynarodowego najważniejsza część porozumienia dotyczy palestyńskich terytoriów okupowanych przez Izrael. Przypomnijmy, że przed wyborami parlamentarnymi we wrześniu ubiegłego roku premier Netanjahu obiecywał, że jeśli jego partia Likud wygra wybory, Izrael ustanowi suwerenne rządy nad Doliną Jordanu i północną częścią Morza Martwego. Na początku zaś 2020 r. prezydent Trump przedstawił swój plan zaprowadzenia pokoju na Bliskim Wschodzie, który uznaje osiedla izraelskie na okupowanych terytoriach palestyńskich, w tym Dolinę Jordanu, za terytorium Izraela.
Planów aneksji Zachodniego Brzegu przez Izrael nie powstrzymała nawet pandemia – pod koniec czerwca br. media donosiły, że premier Netanjahu zaproponował aneksję 30% terytorium Zachodniego Brzegu swojemu koalicyjnemu partnerowi.
Porozumienie, którego zawarcie zapowiedział w czwartek prezydent Trump, przewiduje natomiast, że w zamian za normalizację stosunków z ZEA, Izrael „zawiesi” plany aneksji Zachodniego Brzegu. Nie oznacza to jednak żadnych trwałych zmian w polityce Izraela, ponieważ izraelski premier od razu zastrzegł, że opcja aneksji pozostaje „na stole”, a Izrael „nigdy nie zrzecze się praw do własnego terytorium”.
Dlatego też zarówno prezydent Palestyny Mahmud Abbas, jak i przywódcy Hamasu, potępili porozumienie, a pod adresem ZEA padły słowa o zdradzie i sprzedaniu sprawy palestyńskiej. Według Palestyńczyków bowiem, po wszystkich zbrodniach popełnionych przez Izrael, państwo to nie zasłużyło sobie na pokój i normalizację relacji z państwami arabskimi, a jednak dostało taką „nagrodę”, mimo że nawet nie zostało zobligowane do zakończenia okupacji terytoriów palestyńskich.
Pomimo więc, że ZEA chwalą się, że bez porozumienia, gdyby Izrael dokonał aneksji palestyńskich terytoriów, nie byłoby już żadnej szansy na pokój na Bliskim Wschodzie, swoimi zaskakującymi krokami nie spełniły jednak oczekiwań Palestyny.
Niektóre państwa (w tym Wielka Brytania, Francja, Egipt i Jordania) poparły zapowiedź normalizacji relacji między ZEA i Izraelem (a zwłaszcza część porozumienia dotyczącą wstrzymania aneksji Zachodniego Brzegu), ale zdecydowanie przeciwko porozumieniu wypowiedziały się Turcja i Iran, co może je niebezpiecznie zbliżyć z Palestyną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz