czwartek, 14 września 2017

Rada Bezpieczeństwa ponownie uchwala sankcje skierowane przeciwko Korei Północnej

Po uchwaleniu przez Radę Bezpieczeństwa ONZ (RB ONZ) 5 sierpnia 2017 r. rezolucji 2371, wydawało się, że mimo iż nałożone na Koreę Północną sankcje należały do najostrzejszych w historii, niekoniecznie może to przynieść efekt i powstrzymać Koreę przed dalszymi testami z bronią nuklearną. Kilka tygodni później wiemy już, że pesymizm był uzasadniony - po incydencie z rakietą przelatującą nad Japonią i testem z bombą wodorową, RB ONZ przyjęła w poniedziałek rezolucję 2375, wprowadzającą dalsze sankcje wobec Korei Północnej.
Preambuła rezolucji 2375 wyraźnie nawiązuje do testu z bombą wodorową z 2 września, który stworzył "zagrożenie dla pokoju i stabilności w regionie i poza nim"; w preambule również "wyrażono zaniepokojenie" rozwojem programu nuklearnego i pocisków balistycznych w Korei Północnej, jak również podkreślono przywiązanie członków RB ONZ do "suwerenności, integralności terytorialnej i niepodległości politycznej wszystkich państw zgodnie z Kartą" oraz przywołano cele i zasady Karty Narodów Zjednoczonych. W preambule znalazła się także wzmianka o tym, że władze Korei Północnej rozwijają program nuklearny, w sytuacji, gdy nie są zaspokojone potrzeby mieszkańców tego państwa. 
Jeśli chodzi o same sankcje, rezolucja 2375 poszerza listę osób objętych zakazem podróżowania i zamrożeniem aktywów, zakazuje eksportu do Korei Północnej gazów, w formie naturalnej lub skroplonej, jak również eksportu z tego państwa tekstyliów, takich jak tkaniny i podobne produkty; ogranicza też dostawy ropy naftowej do Korei Północnej. Ponadto, co do zasady, zakazuje wydawania pozwoleń na pracę dla obywateli Korei Północnej w państwach trzecich.
Mimo iż rezolucja przyjęta w momencie, kiedy Korea Północna przekroczyła już wszystkie granice, które definiują pojęcie międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, i do tego posunęła się dalej niż przed uchwaleniem rezolucji 2371, powinna być jeszcze ostrzejsza, wcale tak nie jest. Uderzające jest przede wszystkim to, że w rezolucji Rada Bezpieczeństwa "potępia" jedynie test z bombą wodorową z 2 września, a nie wspomina się w niej w ogóle o przelocie rakiety nad Japonią, który został oprotestowany przez społeczność międzynarodową. Ponadto, rezolucja 2375 (co zresztą można zarzucić również poprzedniej), nie wspomina o naruszeniu zakazu groźby użycia siły, a jedynie o zagrożeniu dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa i stabilności w regionie, co zdecydowanie nie oddaje stanu rzeczy. Rezolucja jednak, mimo iż zgłoszona przez USA, była przedmiotem negocjacji między Stanami Zjednoczonymi a Chinami (o tym m.in. w artykule tutaj), najważniejszym amerykańskim partnerem gospodarczym, któremu jednak niedawno jeszcze, w twittach, groził prezydent Trump, jeśli Chiny nie zgodzą się na izolację Korei Północnej. Podobno jednak to Chiny wynegocjowały łagodniejsze sankcje dla Korei, niż początkowo miały być wprowadzone, według pomysłu USA. Można też zastanowić się nad znaczeniem fragmentu preambuły o "suwerenności, integralności terytorialnej i niepodległości politycznej wszystkich państw zgodnie z Kartą" - czy odnosi się on do Korei Północnej, Japonii, Korei Południowej czy ogólnie całej społeczności międzynarodowej. Podsumowując więc, oczekiwany byłby znacznie bardziej zdecydowany ton.

Na marginesie należy zauważyć, że także w poniedziałek o programie nuklearnym rozwijanym przez Koreę Północną wypowiedział się Yukiya Amano, dyrektor Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, określając go jako "powód do poważnego niepokoju". Dyrektor Amano wspomniał o północnokoreańskiej elektrowni Yongbyon, która ma posiadać urządzenia służące do wzbogacania materiałów radioaktywnych. Co ciekawe jednak, ta sama elektrownia była już w przeszłości przyczynkiem do interesujące kazusu prawa międzynarodowego - od 2003 r. Stany Zjednoczone obserwowały, a w końcu pozyskały zdjęcia satelitarne, z budowy elektrowni jądrowej w Syrii, która miała być wzorowana na elektrowni w Yongbyon, a w jej konstrukcji mieli pomagać północnokoreańscy inżynierowie. Niemniej jednak, mimo wielu informacji, które wskazywały na to, że powstająca budowla nie będzie zwykłą elektrownią jądrową, ale może służyć do budowy broni nuklearnej, USA uznały, że mimo wszystko posiadają za mało danych do reakcji militarnej (szczegółowo temat ten został omówiony na konferencji prasowej wywiadu w 2008 r. - zapis konferencji znajduje się tutaj). Amerykański wywiad przekazał jednak zdobyte informacje Izraelowi, i to Izrael podjął decyzję o zbombardowaniu reaktora, co nastąpiło 6 września 2007 r. Atak na reaktor potępiła jedynie Korea Północna, a co ciekawe, władze Syrii wypowiedziały się tylko o naruszeniu przez Izrael syryjskiej przestrzeni powietrznej. Temat ten nie był dyskutowany na żadnym posiedzeniu RB ONZ ani ZO ONZ. Sprawa nigdy nie doczekała się także komentarza ani uzasadnienia ze strony Izraela. Należy podkreślić, że elektrownia była dopiero w budowie, nie osiągnęła zdolności operacyjnej, a Izrael nie posiadał całkowicie pewnych informacji co do jej rzeczywistego przeznaczenia. 

Brak komentarzy: