piątek, 8 września 2017

Trybunał Sprawiedliwości UE zbada legalność sądu arbitrażowego CETA

Wice-premier i Minister Spraw Zagranicznych Belgii Didier Reynders zapowiedział, że Belgia wystąpi do Trybunału Sprawiedliwości UE o zbadanie zgodności mechanizmu rozstrzygania sporów państwo-inwestor, stanowiącego element Kompleksowej umowy gospodarczo-handlowej (CETA), z prawem Unii Europejskiej (Diplomatie Be, Le Ministre Reynders introduit une demande d’avis au sujet du CETA). Doniosłość orzeczenia Trybunału będzie jednak wykraczać daleko poza samą umowę bilateralną.

Treść wniosku do Trybunału stanowi wynik uzgodnień między rządem federalnym a jednostkami podziału terytorialnego na podstawie kompromisu, który w październiku 2016 r.pozwolił na wycofanie belgijskiego veta wobec CETA (o czym pisaliśmy tu i tu). Elementem kompromisu z 2016 r. było właśnie skierowanie do TS UE kilku wątpliwości związanych z arbitrażem inwestycyjnym państwo-inwestor (ISDS), w szczególności co do jego zgodności z Opinią 2/15 (opublikowaną w maju 2017 roku) ws. umowy o wolnym handlu między Unią Europejską a Singapurem. Trybunał orzekł wówczas, że postanowienia w przedmiocie ISDS nie należą do wyłącznej kompetencji UE (nasz post tutaj); sędziowie nie wypowiedzieli się natomiast w przedmiocie zgodności samego mechanizmu z prawem unijnym.



Belgia oczekuje zatem odpowiedzi na pytanie, czy postanowienia ws. sądu ds. rozstrzygania sporów inwestycyjnych (CETA, rozdz. 8 (F)) są zgodne z:
  • kompetencją wyłączną  TS UE do wykładni prawa UE,
  • zasadą ogólną równości wobec prawa i zasadą skuteczności (effet util) prawa UE,
  • prawem do sądu,
  • prawem do niezależnego i bezstronnego sądu.

Odnośnie do tej ostatniej kwestii Belgia prosi w szczególności o opinię co do legalności: zasad wynagradzania sędziów obu instancji sądu, zasad powoływania i odwoływania sędziów, stosowania wytycznych IBA i kodeksu dobrych praktyk w arbitrażu inwestycyjnym, a wreszcie możliwości angażowania się przez sędziów w inne zajęcia równocześnie do piastowania funkcji. Jak podkreśliło ministerstwo, rząd belgijski jedynie zwraca się z pytaniami - nie zajmując stanowiska ani nie kontestując przedmiotowych postanowień (Diplomatie Be, AECG DEMANDE D'AVIS BELGE À LA COUR DE JUSTICE DE L’UNION EUROPÉENNE NOTE EXPLICATIVE). Belgia jest wreszcie świadoma, że ostateczny sposób redakcji Rozdziału 8 CETA będzie jeszcze przedmiotem decyzji Rady UE na podstawie propozycji Komisji Europejskiej, co może oznaczać, że do tekstu zostaną jeszcze zaproponowane zmiany.

Zgodnie z założeniami unijno-kanadyjskiego konsensusu genewskiego oraz planowanej przez Komisję Europejską multilateralnej reformy arbitrażu inwestycyjnego (zob. post nt. konsultacji KE), CETA ma jednak stanowić pierwszy krok ku ustanowieniu światowego sądu arbitrażowego. Organ taki zastąpiłby trybunały arbitrażowe powoływane doraźnie na podstawie tysięcy umów bilateralnych, zatem - jakkolwiek wydaje się to mało prawdopodobna - negatywne decyzja Trybunału miałaby dalekosiężne konsekwencje.

Inną ścieżkę jak się wydaje obrała Polska. Według źródeł Financial Times w Komisji Europejskiej, polski rząd sprzeciwia się systemowi w którym sędziów z jednej strony nominuje Kanada a z drugiej Unia Europejska (a nie rządy narodowe). Warszawę niepokoi również liczba sędziów zasiadających w takim ciele. Rząd Beaty Szydło zagroził, że w razie nie uwzględnienia jego obaw, nie będzie w stanie wyrazić zgody na ratyfikację umowy (FT, Poland threatens to block part of EU-Canada trade deal). Stanowisko Polski nie zmieniło się zatem od, prezentowanego w PPM, września 2016 roku.

CETA wejdzie tymczasowo w życie 21 września b.r., jednak z wyłączeniem m.in. postanowień w przedmiocie sądu arbitrażowego.

Brak komentarzy: