Na początku roku sygnalizowaliśmy liczne prawnomiędzynarodowe aspekty rozruchów w Wenezueli. W szczególności zainteresowało nas zachowanie rządów m.in. USA i Wlk. Brytanii, które określiliśmy mianem uznania antycypującego. Na koniec roku do tej wenezuelskiej sagi prawnej dopisany został kolejny frapujący epizod. Wszystko wskazuje na to, że ICSID przyjęło skargę "rządu" Guaidó o uchylenie wyroku arbitrażowego ConocoPhillips.
O planach Guaidó wiadomo było od kilku miesięcy (Reuters, Venezuela's Guaido to seek to annul $8.7 billion Conoco award). Niejasnym pozostawało jednak, czy w sytuacji braku uznania rządu przez Bank Światowy, Guaidó ma prawo reprezentowania swojej ojczyzny.
Wprawdzie już w kwietniu nowy prezes Banku Światowego David R. Malpassa (zob. post nt jego wyboru) zapowiedział podjęcie przedmiotowej decyzji przez akcjonariuszy Banku (France24, World Bank: shareholders to decide on recognizing Venezuela), jednak w listopadzie zarówno Bank jak i MFW nadal pozostawały niezdecydowane (Euronews, Venezuela leadership issue still blocking IMF, World Bank aid).
Rejestracja skargi nie oznacza jeszcze, że Ciało Apelacyjne ICSID - w razie jego powołania - dopuści do merytorycznego rozpatrzenia skargi. Gdyby się tak stało, byłby to istotny sukces Guaidó zarówno polityczny jak i finansowy; nieomal 9 mld odszkodowania zasądzonego na rzecz amerykańskiego inwestora będzie stanowić olbrzymi ciężar dla pogrążonej w kryzysie Wenezueli.
Zważywszy na stanowisko USA i wpływ amerykańskiej administracji na funkcjonowanie Banku, przyjęcie skargi nie stanowi wielkiego zaskoczenia. Zarazem sytuacja pozostaje paradoksalna. Podczas gdy istotą arbitrażu inwestycyjnego powinna być depolityzacja kontrowersji o charakterze biznesowym, każda decyzja w tej sytuacji w istocie staje się głosem w sporze politycznym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz