Z początkiem miesiąca Dyrektorzy Wykonawczy Banku Światowego jednogłośnie wybrali Davida R. Malpassa na nowego prezesa Banku Światowego, tj. Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju (MBOiR) oraz Międzynarodowego Stowarzyszenia Rozwoju (IDA).
Prezes Banku Światowego ex officio przewodniczy również radom pozostałych organizacji Grupy Banku Światowego: Międzynarodowej Korporacji Finansowej (IFC), Agencji Wielostronnych Gwarancji Inwestycji (MIGA) oraz Rady Administracyjnej Międzynarodowego Centrum Rozstrzygania Sporów Inwestycyjnych (ICSID).
Malpass zastąpi na stanowisku Jim Yong Kima, który jak informowaliśmy w styczniu podał się do dymisji. Jest to dość ciekawe w kontekście przebiegu (braku) kampanii wyborczej, deklaracji programowej i pierwszych wystąpień.
Z jednej bowiem strony, tak jak pisaliśmy przy okazji jego dymisji, Jim Yong Kim dokonał istotnych zmian w polityce Banku, swoje działania koncentrując w szczególności na podnoszeniu efektywności inwestycji rozwojowych. Nowy prezes zapowiedział, że jego kadencja ma być przede wszystkim kontynuacją dotychczasowego kierunku (FT, Malpass signals continuity as he takes the helm at World Bank). Z drugiej strony, to właśnie niska efektywność działania pchnęły poprzedniego prezesa do przejścia do prywatnego funduszu inwestycyjnego Global Infrastructure Partners (Global Summit: GIP's Kim says creative de-risking 'key' to catalysing emerging market investment).
Malpass pełnił dotąd funkcję m.in. Podsekretarza skarbu ds. relacji międzynarodowych. Przy tej okazji uczestniczył w szeregu istotnych reform przeprowadzonych w Banku Światowym w ostatnich latach, w tym podniesieniu kapitału zakładowego MBOiR i Międzynarodowej Korporacji Finansowej (IFC), czy Debt Transparency Initiative.
Nominat, a zarazem były wysoki funkcjonariusz, administracji Donalda Trump dotąd dał się poznać raczej jako zadeklarowany przeciwnik instytucji multilateralnych. W tym sensie jego pierwsze łagodniejsze wystąpienia w trakcie kampanii i od objęcia stanowiska mają charakter koncyliacyjny w trudnym - dla współpracy USA z organizacjami międzynarodowymi - okresie. Z ulgą odebrano informację, że również nowy prezes zalicza walkę z ociepleniem klimatycznym do priorytetów Banku, co w świetle aktualnej polityki administracji USA nie było oczywiste (może to mieć istotne implikacje dla dalszego finansowania Banku).
Aktualny prezes nie tylko ukończył gorsze uczelnie niż jego 6 bezpośrednich poprzedników (w tym bardzo dobrze oceniana p.o. prezesa Kristalina Georgieva), ale jego dorobek zawodowy do momentu objęcia funkcji wydaje się mniej imponujący. Wszystko to zapewne nie wzmocni pozycji Banku Światowego w trudnym dla ogranizacji międzynarodowych okresie.
2 komentarze:
To, że ktoś ukończył gorszą uczelnię wcale nie jest wyznacznikiem tego, że swoją pracę będzie gorzej wykonywał. Kandydaturę Malpassa zgłosił sam prezydent Donald Trump, który chyba wie co robi. Nowy prezes banku moim zdaniem ma duże doświadczenie, aby pełnić tę rolę. Sam kiedyś krytycznie wypowiadał się o Banku Światowym mówiąc, że to instytucja kosztowna i mało efektywna, więc teraz trzeba dać mu się teraz wykazać, a później możemy ocenić czy był to dobry wybór.
Bardzo dziękuję za komentarz.
Moja uwaga dotycząca wykształcenia i doświadczenia Malpassa miała wpisywać się w szerszy kontekst procedury wyboru nowego prezesa Banku (m.in. transparentności), który sam przechodzi trudne chwile (zarówno relacje Prezes-funkcjonariusze jak i pozycja międzynarodowa). Nie oznacza to rzecz jasna, że nie może świetnie pełnić swojej funkcji, czy wręcz być lepszy od poprzedników. Choćby ocena dorobku poprzednika, który porzucił stanowisko, nie jest jednoznaczna.
Śledząc natomiast kolejne decyzje prezydenta Trumpa (w tym personalne), mam wątpliwości zarówno co do ich racjonalności, jak i czy służą interesowi publicznemu.
Prześlij komentarz