3 stycznia 2020 roku w ataku amerykańskiego drona zginął dowódca irańskich sił ekspedycyjnych Quds, Kasem Sulejmani (incydent ten był już opisywany w poście na blogu). Zabicie jednej z najważniejszych postaci sceny polityczno-wojskowej Iranu przez Stany Zjednoczone na terytorium Iraku rodzi szereg pytań z zakresu prawa międzynarodowego, w tym międzynarodowego prawa humanitarnego.
Art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych (KNZ) jest uznawany za jedną z normatywnych podstaw prawa do samoobrony w prawie międzynarodowym. Jednakże, jak wskazał MTS w sprawie Nikaragua, fakt umieszczenia powyższej konstrukcji w KNZ nie oznacza, że tym samym przestaje funkcjonować prawo zwyczajowe dot. samoobrony.
W art. 51 KNZ nie ma wskazanej przesłanki „bezpośredniości ataku”. Norma zawarta w KNZ nie odnosi się wprost do problemu tzw. samoobrony wyprzedzającej. W orzeczeniu MTS w sprawie Aktywności zbrojnej wskazano, że art. 51 KNZ nie pozwala „na ochronę bezpieczeństwa państwa za pomocą siły zbrojnej, ponad wymogi określone w przepisie”. Należy jednakże zwrócić uwagę, że samoobrona wyprzedzająca nie jest konceptem obcym dla prawa międzynarodowego. Istnieją możliwe dwa źródła tej konstrukcji:
- zwyczaj międzynarodowy – podstawowe założenia powyższego mechanizmu zostały już sformułowane na gruncie sprawy Caroline, gdzie w depeszy Sekretarza Stanu Daniela Webstera zwrócono uwagę na istnienie możliwości podjęcia działań obronnych w związku z bezpośrednim zagrożeniem atakiem (imminence). Koncepcja ta została wykorzystywana m.in. podczas procesu norymberskiego. Wiązało się to z oceną agresywnych działań III Rzeszy przeciwko Danii i Norwegii w 1940 roku. Obydwa państwa stały się na przełomie 1939 i 1940 roku polem swoistej „gry strategicznej” pomiędzy Aliantami a Państwami Osi. Stawką była potrzeba zabezpieczenia tras transportu szwedzkiej rudy żelaza. Jednakże, bezpośrednim powodem podjętych działań była sprawa naruszenia neutralności Norwegii wskutek zatrzymania przez Royal Navy na wodach terytorialnych tego państwa niemieckiego statku Altmark w lutym 1940 roku. Załoga z HMS Cossack dokonała abordażu jednostki i uwolniła alianckich jeńców wojennych, którzy zostali zatrzymaniu w związku prowadzeniem działań korsarskich przez pancernik kieszonkowy Admiral Graf Spee (notabene jest to ostatni w dziejach marynarki brytyjskiej przykład użycia broni białej w walce). Akcja ta, wraz z planem brytyjsko-francuskiego desantu na północy Norwegii, była podstawą do przyjęcia, że państwo to nie będzie skutecznie broniło swej neutralności, dopuszczając do działań Aliantów. Koncepcję „samoobrony wyprzedzającej” przedstawiano przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze jako usprawiedliwienie niemieckiej inwazji. Pogląd ten został odrzucony, a inwazja została zakwalifikowana jako element „zbrodni przeciwko pokojowi” (powodem było wykazanie rzeczywistego zamiaru trwałej okupacji terenów państw nordyckich, a nie działanie mające na celu zapobieżenie zagrożeniem desantu). W dobie tzw. Wojny z Terrorem, część państw (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Izrael a ostatnio Turcja) powołuje się na nią z nasiloną częstotliwością, przy biernej postawie reszty członków społeczności międzynarodowej. Z pewnością jest to jeden z najbardziej kontrowersyjnych aspektów współczesnego ius ad bellum.
- ogólne zasady prawa międzynarodowego – należy zwrócić uwagę, że powszechną cechą światowych porządków prawnych jest zagwarantowanie naturalnego (co podkreśla też art. 51 KNZ) prawa do samoobrony przed napaścią zbrojną. Zwracając uwagę na problem odpowiedzialności państw, należy podnieść, że podobne rozwiązania występują na gruncie odpowiedzialności jednostek. Wiele kodeksów karnych zakłada wyłączenie odpowiedzialności karnej także w ramach działań obrony koniecznej podejmowanych jeszcze zanim doszło do zmaterializowania się ataku. Warunkiem jest istnienie już wyraźnego i bezpośredniego zagrożenia atakiem. (np. § 32(2) niemieckiego Strafgesetzbuches, art. 122(7) francuskiego Code penal zob. wyrok polskiego SN z dnia 4 lutego, V KKN 507/99).
„Proporcjonalność” i „konieczność” są wiodącymi paradygmatami ius ad bellum (prawa przeciwwojennego). Dotyczy to każdego typu samoobrony, zarówno „wyprzedzającej” jak i „klasycznej”.
Nie jest jasne w jaki sposób działania generała Sulemainiego tworzyły „bezpośrednie” zagrożenie napaścią zbrojną. Faktem jest, że oddziały generała posiadały wielkie możliwości operacyjne w krajach takich jak Iran, Syria czy Liban – nie jest jasne, czy tworzyły przez to realne niebezpieczeństwo dla amerykańskich działań w Iraku. Trzeba pamiętać, że dzięki mobilizacji oddziałów Quds, zatrzymano ofensywę ISIS w 2015 roku. „Kumulatywna” perspektywa na całość działań irańskich w Iraku mogła uzasadniać fakt istnienia poważnego zagrożenia dla życia i personelu zarówno dyplomatycznego jak i sił zbrojnych USA. Przykładem podobnego targeted killing w praktyce międzynarodowej było zestrzelenie samolotu z głównodowodzącym Cesarskiej Marynarki Wojennej adm. Irosuko Yamamoto w 1943 przez amerykańskie lotnictwo. W tym wypadku uzasadnieniem ataku był sam fakt zajmowania przez admirała Yamamoto określonej pozycji w armii japońskiej. Trzeba jednakże stwierdzić, że czyn ten miał miejsce w warunkach konfliktu zbrojnego, a sama osoba admirała była legalnym celem w rozumieniu ius in bello. Zajmowana pozycja, nawet znaczna w kierownictwie wojskowo-politycznym nie wydaję się być per se dostatecznym powodem, który pozwala utożsamiać tą osobę z „napaścią zbrojną”.
Obecnie dostępne informacje uniemożliwiają jednoznaczne stwierdzenie, że atak na generała był inherentnie nielegalny, aczkolwiek należy stwierdzić, że z listu USA do RB ONZ nie wynika, aby poziom zagrożenia wynikający z działań gen. Sulejmaniego był na tyle bezpośredni i nieunikniony, że jego zabicie było jedyną drogą, aby odsunąć to zagrożenie.
Przechodząc do omawiania sytuacji Iranu:
- Uzasadnione są wątpliwości, czy atak na pojedynczego, aczkolwiek ważnego dowódcę wojskowego stanowi „napaść zbrojną” w rozumieniu art. 51 KNZ. Na tym tle trzeba zastrzec, że w ius ad bellum (w przeciwieństwie do ius in bello i międzynarodowych konfliktów zbrojnych) istnieje tzw. próg intensywności. Orzeczenia MTS w sprawie Platform naftowych oraz Nikaragua jasno wskazują, że pojęcie „napaści zbrojnej” odnosi się tylko do najpoważniejszych aktów użycia siły.
- Komentatorzy podnoszą, że Iran nie miał prawa do powołania się na prawo do samoobrony w sytuacji, w której atak już się „dokonał” – tj. ma charakter ukończonego. Co interesujące, w sieci można odnaleźć różne tłumaczenia art. 51 KNZ, m.in. także, które posługują się zwrotem „dokonano”. Jest to znacząca różnica w stosunku do tekstu ogłoszonemu w Dz.U. 1947 nr 23 poz. 90, gdzie takiego sformułowania nie można odnaleźć. Tymczasem w tekście anglojęzycznym (jeden z języków autentycznych KNZ – art. 111) pojawia się słowo „occurs” tj. „występuje”. W tym kontekście uwagi ekspertów wydają się być literalnie uzasadnione. W mojej jednakże ocenie, wymóg aby działania w samoobronie były dokonywane w ramach ataku zbrojnego nie ma charakteru absolutnego, i można od niego odstąpić, gdy występują trudności związane z szybkim określeniem podmiotu odpowiedzialnego za dokonanie aktu (np. w wojnie cybernetycznej).
- Poza KNZ Iran może uzasadniać dokonanie ataków na bazy USA jako własnej „samoobrony wyprzedzającej”. Uderzenie w infrastrukturę może być tłumaczone jako proporcjonalny i niezbędny środek do usunięcia zagrożenia atakami powietrznymi względem obywateli Iranu znajdujących się na terenie Iraku. Jest to w istocie odwrócenie pozycji USA.
- Ostatnim zakresem działania Iranu jest koncepcja „przeciwśrodków” (z ang. countermeasures) rozumiana jako środek odwetowy względem niedozwolonego przez prawo międzynarodowe aktu innego państwa. Zgodnie jednakże z art. 50 ust. 1(a) projektu Artykułów o Odpowiedzialności Państw, wszelkie środki odwetowe nie mogą naruszać zakazu groźby bądź użycia siły na gruncie KNZ.
Amerykański atak dronem oraz uderzenie irańskich sił rakietowych składają się razem na stan międzynarodowego konfliktu zbrojnego pomiędzy USA oraz Iranem. Zgodnie z komentarzem Jean Pictet do Konwencji genewskich z 1949 roku, w międzynarodowym prawie humanitarnym nie występuje kryterium intensywności. Nie jest także istotne czy państwa biorące udział w starciu zbrojnym uznają ją za część wojny. Z perspektywy ius in bello najistotniejsze są fakty polegające na użyciu siły pomiędzy państwami. Jest to esencja tzw. obiektywnej teorii konfliktu zbrojnego – w ramach którego prawo humanitarne funkcjonuje niezależnie od woli walczących, skali ich zaangażowania oraz rozmiaru szkód bądź strat. Z tego też względu nigdy nie uznawano za istotne czy pomiędzy państwami doszło w sposób formalny do wypowiedzenia wojny. Co jednakże jest niejednoznaczne to to, czy konflikt zbrojny może toczyć się na terytorium państwa neutralnego. Walczący są bowiem uprawnieni do dokonywania aktów zbrojnych na terytorium objętym teatrem wojny, wyznaczanym co do zasady granicami państw neutralnych. Z uwagi na treść tzw. wspólnego art. 2 do Konwencji genewskich z 1949 roku należy wskazać, że nie wskazano w nim wprost w jakim kontekście geograficznym musi toczyć się konflikt. Jest to znacząca różnica w stosunku do art. 3, regulującego konflikty niepaństwowe, gdzie wskazano na konieczność „wystąpienia konfliktu na terytorium jednej z Umawiających się stron”. Ponadto, trzeba zwrócić uwagę, że w przeszłości starcia zbrojne na terytorium stron neutralnych były klasyfikowane jako akt międzynarodowego konfliktu zbrojnego, ze wszystkimi tego tytułu konsekwencjami. Warto odnieść się w tej mierze do incydentu z udziałem por. Roberta Goodmana. W 1983 roku Stany Zjednoczone interweniowały wspólnie z sojusznikami w wojnie domowej w Libanie. W ramach reperkusji związanych z atakiem na koszary US Marines w Bejrucie, strona amerykańska rozpoczęła działania ofensywne m. in poprzez operację powietrzne. Inną stroną interweniującą w konflikcie była Syria. W trakcie jednego z lotów bojowych samolot por. Goodmana podczas przelotu nad terytorium Libanu został zestrzelony przez syryjską obronę przeciwlotniczą i dostał się do syryjskiej niewoli. Mimo że nawet prezydent Reagan stwierdził, że ma wątpliwości co do traktowania por. Goodmana jako jeńca wojennego (z uwagi na charakter incydentu i brak wypowiedzenia wojny), to względem amerykańskiego pilota stosowano ostatecznie III Konwencję genewską z 1949 roku.
W doktrynie pojawiły się głosy dotyczącego temporalnego zakresu stosowania przepisów międzynarodowego prawa humanitarnego (por. np. z wpisem tu). Podnosi się, że międzynarodowe prawo humanitarne „uruchamia się” dopiero jako konsekwencja pierwszego ataku w konflikcie zbrojnym. Według tej koncepcji, atak na irańskiego generała nie podlega reżimowi międzynarodowego prawa humanitarnego. Doktryna ta nawiązuje do koncepcji „czasu pośredniego” między stanem wojny a pokoju w stosunkach międzynarodowych. Koncepcja ta, badana i głoszona przez wielu wybitnych ekspertów prawa międzynarodowego (Schwarzenberger, McNair, Kelsen) w wymiarze praktycznym niesie wiele trudności i próbowała się odnieść do praktyki represaliów zbrojnych w XIX wieku. Jedną z nich jest pytanie o prawo, które obowiązuje podczas dokonywania początkowych ataków. Tworzenie pewnego stanu pośredniego pomiędzy czasem wojny a pokoju, było przydatne w ramach tzw. subiektywnej teorii konfliktu zbrojnego. Jeżeli strony walczące nie uznawały danego kroku za akt wojny, lecz jedynie jako incydent – nie dochodziło do stosowania przepisów ius in bello – atak należy oceniać w perspektywie praw obowiązujących w czasie pokoju.
W historii wojny powietrznej próbowano się posługiwać podobnymi konstrukcjami. Śledztwo w przedmiocie bombardowania Wielunia wskazywało, że zabicie mieszkańców polskiego miasta można kwalifikować nie tyle jako zbrodnię wojenną, co zabójstwo (ze szczególnym okrucieństwem). Wiązało się to z uznaniem, że pierwszy atak w II wojnie światowej odbywał się w warunkach niewypowiedzianej wojny, a obywatele Wielunia nie posiadali żadnej wiedzy o toczących się działaniach zbrojnych. Kwalifikację tą przyjmowaną z uwagi na obostrzenia niemieckiego kodeksu karnego.
Drugim przypadkiem było stworzenie na potrzeby procesu tokijskiego (1945) zbrodni „nielegalnego pierwszego ataku”, w ramach którego oskarżano dowódców japońskich o zabicie amerykańskiego personelu wojskowego podczas nalotu na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 roku. Pomijając oczywiste i niedozwolone zmieszanie konceptów ius ad bellum oraz ius in bello, to oskarżenie w tej mierze zostało słusznie podważone przez japońskiego obrońcę, profesora Kioyse Ichiro, który wskazał, że „zabijanie w czasie wojny nie może być nazwane zabójstwem” a konflikt pomiędzy USA a Cesarstwem „powstał z chwilą pierwszego wystrzału”.
Współcześnie, zwłaszcza w drugiej połowie XX w. znacząca wzrosła liczba izolowanych, jednostkowych incydentów zbrojnych, którym nie towarzyszyły inne działania zbrojne. Pomimo że wiele państw do tych działań odnosiło się milcząco, bądź wręcz kwestionowało istnienie stanu konfliktu zbrojnego, to międzynarodowe prawo humanitarne rozpoczyna swoje zastosowanie od samego początku takiego zdarzenia. Jak już wcześniej zostało to wskazane – ma to związek z brakiem istnienia kryterium intensywności. Za R. Kolbem należy stwierdzić, że każde, nawet mikroskopijne starcie sił zbrojnych państw podlega ab initio ocenie z perspektywy ius in bello. Usuwa to większość praktycznych wątpliwości związanych ze statusem osób dokonujących ataku, a także buduje określone zręby dopuszczalnego przedmiotu pierwszego uderzenia.
Odnosząc się do tragicznego przypadku zestrzelenia samolotu pasażerskiego UIA 752 w dniu 8 stycznia 2020 roku to należy zaznaczyć, że prima facie jest to naruszenie art. 3bis Konwencji chicagowskiej z 1944 roku dot. międzynarodowej żeglugi powietrznej. Trzeba jednakże podnieść, że w dniu 8 stycznia 2020 roku, Iran był stroną międzynarodowego konfliktu zbrojnego ze Stanami Zjednoczonymi. Wywołało to po stronie irańskiej wzmożone pogotowie operacyjne, w szczególności w lotnictwie i obronie powietrznej. Art. 89 w/w Konwencji ogranicza jej stosowanie do przypadków wojny. W tym odniesieniu pierwszeństwo w ocenie incydentu winny mieć normy prawa wojny powietrznej. W swej istocie, przedmiot ochrony art. 3(bis) Konwencji chicagowskiej z 1944 roku jest bardzo podobny do zwyczajowych norm prawa wojny powietrznej, tworzących reżim ochrony obiektów cywilnych oparty na dziale IV I Protokołu do Konwencji genewskich z 1977 roku. Sam Protokół per se nie ma zastosowania do oceny powyższego incydentu – wynika to z tego, że art. 48 w/w Protokołu stwierdza, że obejmuje on jedynie przypadki działań powietrze-ziemia. Nie ma wątpliwości, że podstawowe zasady wymienione w dziale IV mają mocą zwyczaju międzynarodowego zastosowanie w ramach wojny powietrznej. Uwaga ta może mieć znaczenie w kontekście odpowiedzialności jednostek. Zgodnie bowiem z Rzymskim Statutem MTK (którego Iran nie jest stroną) tylko umyślne ataki przeciwko obiektom cywilnym stanowią znamiona zbrodni wojennej. Otwartym polem do dyskusji jest odpowiedzialność Iranu w świetle międzynarodowego prawa lotniczego i reżimu praw człowieka za brak zamknięcia przestrzeni powietrznej oraz zaniechanie wystosowania odpowiedniej informacji do załogi lotniczej typu NOTAM (Notice to Airmen).
Na zakończenie należy stwierdzić, że każdy z ataków – zarówno amerykański i irański, był naruszeniem integralności terytorialnym Iraku.
Autor: Mateusz Piątkowski, dr nauk prawnych (2019), tytuł rozprawy „Współczesna wojna powietrzna w świetle międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych” (WPIA UŁ). Autor opracowań z zakresu prawa wojny powietrznej. Adres email: piatkowskimat(at)gmail.com.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz