Intensywna praca przedwakacyjna Trybunału zaowocowała bardzo interesującym orzeczeniem Izby w sprawach Oliari i inni p. Włochom (skargi nr 18766/11 i 36030/11). Dotyczyły one trzech męskich par homoseksualnych, które bezskutecznie – z powodu braków odpowiednich przepisów prawa krajowego, domagały się legalizacji swoich związków we Włoszech.
Już na wstępie należy zauważyć, że sytuacja prawna par homoseksualnych we Włoszech jest dosyć skomplikowana z uwagi na to, że prawo dopuszcza a praktyka sądowa sankcjonuje pewną ochronę par homoseksualnych – jednakże w dość ograniczonym, wyrywkowym zakresie. Pary takie mogą w niektórych miejscowościach uzyskać potwierdzenie instytucjonalizacji wniosku, mogą niekiedy korzystać z pewnych świadczeń podobnych jak te przysługujące osobom pozostającym w związkach małżeńskich. I tak naprawdę owa niekonsekwencja ustawodawcy włoskiego, a także brak implementacji wyroków włoskiego trybunału konstytucyjnego dotyczących praw osób w związkach jednopłciowych przyczyniły się do jednomyślnej konkluzji Trybunału, że rząd włoski nie wypełnił ciążących na nim obowiązków o charakterze pozytywnym wynikających z art. 8 EKPCz zapewnienia, by skarżący mogli skorzystać z systemu krajowego zapewniającego uznawanie i ochronę związków osób tej samej płci.
Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że zawierając w wyroku takie stwierdzenie ETPCz w istocie wytyczył kierunek, w którym będzie podążało jego orzecznictwo w przyszłości. Ocenił przecież, że brak wprowadzenia odpowiednich przepisów stanowi naruszenie obowiązków o charakterze pozytywnym. Jest to kolejne orzeczenie po wyroku w sprawie Schalk i Kopf p. Austrii oraz Vallianatos i inni p. Grecji (na blogu pisaliśmy o nim tu), w którym Trybunał domaga się w istocie od państw zapewnienia możliwości prawnej rejestracji związków jednopłciowych.
Wyrok nie jest prawomocny, ale zważywszy na fakt, że zapadł jednomyślnie, niewielkie są szanse na jego wzruszenie. Czy ustawodawcy z 23 krajów Europy, które nie przewidują możliwości rejestracji związków homoseksualnych wezmą go sobie do serca?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz