Od wczoraj media grzmią o kumulacji sił zbrojnych przy wschodniej granicy Ukrainy (zobacz doniesienia tutaj i tutaj). Spekuluje się, iż wobec odbijania przez siły ukraińskie kolejnych terenów uprzednio opanowanych przez separatystów - terrorystów (gdyż niemal w każdym konflikcie wewnętrznym ostatnich czasów władze rządowe określają przeciwników tym mianem), Rosja rozważa przeprowadzenie operacji pokojowej.
Warto więc wyjaśnić, że już gromadzenie sił zbrojnych na granicy, ściąganie sprzętu artyleryjskiego, czy lotnictwa stanowi groźbę użycia siły, co jest zakazane w Karcie Narodów Zjednoczonych (art. 2 ust. 4). Jakkolwiek nazwiemy ewentualną interwencję zbrojną (operacja antyterrorystyczna, interwencja humanitarna, wyprawa Piotrusia Pana), to użycie siły zbrojnej przeciwko drugiemu państwu bez autoryzacji RB ONZ i bez uprzedniego ataku zbrojnego ze strony drugiego państwa stanowi naruszenie prawa międzynarodowego i to naruszenie normy peremptoryjnej (ius cogens) i wiąże się z odpowiedzialnością prawnomiędzynarodową agresora oraz obowiązkiem (!) reakcji ze strony innych państw.
Operację pokojową zgodnie z prawem międzynarodowym ustanawia Rada Bezpieczeństwa, która nauczona doświadczeniami ostatnich dekad po pierwsze wie, iż operację takową ustanawia się, gdy pokój już istnieje i istnieje zgoda na jej ustanowienie po obu stronach konfliktu. Po drugie, wskazane jest aby ewentualne siły pokojowe były międzynarodowe i nie składały się w przeważającej części z sił państwa sąsiedniego, mającego interes w określonym rozstrzygnięciu konfliktu. Zgoda RB na misję pokojową przeprowadzaną przez Rosję jest z kategorii political fiction.
Oczywiście prawo dotyczące użycia siły było niejednokrotnie łamane przez inne państwa (jak przykładowo USA w 2003 r. w czasie interwencji przeciwko Irakowi), jednak fakt naruszania prawa nie oznaczał stworzenia nowej zasady w prawie międzynarodowym mówiącej, iż "kiedy duży tego chce, to może dokonywać agresji przeciwko małemu". Prawo to jednak w przypadku stałych członków RB jedno, a praktyka niestety bywa inna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz