19 lipca 2016 r.
angielski Wyższy Sąd (the High Court)
wysłuchał stron skargi w sprawie procedury, jaką Wielka Brytania powinna zastosować
przy wychodzeniu z Unii Europejskiej (UE). Sprawa ma charakter konstytucyjny,
ale jej konsekwencje będą miały znaczenie dla tego kiedy i w jaki sposób Wielka
Brytania uruchomi procedurę wyjścia z UE na postawie art. 50 Traktatu
z Lizbony. Rząd zapewnia, że nie uruchomi jej w tym roku.
Kwestia
postawiona przed sądem brzmi czy premier rządu (tj. od kilku dni Theresa May)
ma kompetencje do samodzielniego uruchomienia procedury wyjścia z UE, czy też
brytyjski parlament musi najpierw to wyjście przegłosować. W tym drugim
przypadku uruchomienie procedury wyjścia może się skomplikować, gdyż większość
parlamentarna jest za pozostaniem w UE.
Rząd stoi na
stanowisku, że zgoda parlamentu nie jest potrzebna do uruchomienia procedury a
uprawnienie premiera do wypowiedzenia członkostwa wynika z tzw. prerogatywy
królewskiej (royal prerogative), czyli
tradycyjnych uprawnień niezależnych od parlamentu, które historycznie należały
do monarchy.
Wtorkowa rozprawa
miała charakter wstępny i miała na celu zaplanowanie dalszego postępowania
(tzw. directions hearing). W kwestii konstytucyjnosci
procedury wyjścia z UE skargi złożyło wiele osób i instytucji. Twierdzą oni, że
uzyskanie pozytywnej uchwały parlamentu w sprawie wyjścia z UE jest
obowiązkowe. Wiąże się to m.in. z argumentem, że samodzielne działanie premiera
na podstawie wyniku niewiążącego formalnie referendum byłoby naruszeniem kompetencji
parlamentu. Należy pamiętać, że Wielka Brytania nie ma pisanej konstytucji, a
jej system konstytucyjny opiera się na zasadzie suwerenności parlamentu, wg.
którego żaden inny organ władzy nie może narzucić parlamentowi sposobu
działania. Wyjątkiem od tej reguły są m.in. prerogatywy królewskie, które dają premierowi
uprawnienia do samodzielnego działania. Pytanie kto ma kompetencję do
uruchomienia procedury wyjścia z UE ma charakter precedensowy, co w systemie common law oznacza konieczność
rozstrzygnięcia sprawy przez sąd.
Najbardziej prominentna
skarga przeciwko uruchamianiu procedury przez premiera wniesiona została przez kancelarię
Mishcon de Reya. Jej waga polega m.in. na tym, że do reprezentacji przed sądem
kancelaria zanagażowała najlepszych angielskich adwokatów (barristers), m.in. Barona Pannicka QC. Skarga osób reprezentowanych
przez tą kancelarię będzie zapewne sprawą wiodącą, zaś pozostali skarżący będą traktowani
jako strony zainteresowane.
Sąd zadecydował,
że merytoryczne rozpatrzenie skarg nastąpi w połowie października bieżącego
roku. Sąd zareagowł też ostro na antysemickie i rasitowskie ataki
na Mishcon de Reya oraz innych skarżących, grożąc, że surowo potraktuje
każdego, kto będzie chciał wpływać na system wymiaru sprawiedliwości. Lord Pannick QC poinformował,
że ataki te odstraszyły wiele osób od złożenia skargi i mogą stanowić obrazę
sądu (za co w Anglii można być skazanym na karę pozbawienia wolności). Szczegółowa
skarga Mishcon de Reya ma zostać złożona w przyszłym tygodniu.
Po
rozstrzygnięciu przez Wyższy Sąd strona przegrana najpewniej odwoła się do Sądu
Najwyższego (Supreme Court), przed
którym rozprawa odbyłaby się wówczas zapewne w styczniu 2017. Co istotne,
pełnomocnik rządu poinformował sąd, że Pani Premier nie zamierza uruchamiać
procedury wyjścia z UE w tym roku oraz że rząd będzie informował sąd z
wyprzedzeniem, jeżeli cokolwiek w tej kwestii miałoby ulec zmianie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz