piątek, 18 lipca 2014

Katastrofa malezyjskiego samolotu w świetle prawa międzynarodowego

Katastrofa Boeinga 777 Malezyjskich Linii Lotniczych, z 298 pasażerami na pokładzie, z których większość stanowili Holendrzy budzi ogromne emocje i pytania, także z punktu widzenia prawa międzynarodowego. 

Jaka jest sytuacja we wschodniej Ukrainie w świetle prawa międzynarodowego?

We wschodniej Ukrainie mamy do czynienia z niemiędzynarodowym konfliktem zbrojnym w związku z którym doszło najprawdopodobniej do zestrzelenia statku. Incydent więc można rozpatrywać z punktu widzenia międzynarodowego prawa humanitarnego oraz ewentualnej odpowiedzialności za jego naruszenie.

Czy doszło do zbrodni wojennej?

Skoro zginęły osoby cywilne, a więc osoby chronione MPH, można zastanawiać się, czy nie doszło do zbrodni wojennej. Ocenę prawną utrudnia fakt, iż wszelkie strony zaangażowane w konflikt (Ukraina, Rosja oraz separatyści) przedstawiają różne wersje wydarzeń.

Jeżeli potwierdzą się informacje, iż statek ten został strącony przez separatystów przez pomyłkę (gdyż chodziło o zestrzelenie samolotu wojskowego), to w istocie mamy do czynienia z tragicznym wypadkiem, ale nie ze zbrodnią wojenną. W przypadku bowiem zbrodni wojennej konieczne jest udowodnienie, iż ataku dokonano świadomie, z zamiarem wyrządzenia szkód. Jeśli takiego zamiaru nie było, nikt nie będzie ponosił odpowiedzialności karne

Warto przypomnieć, iż w czasie konfliktów zbrojnych zdarzały się podobne pomyłki, wystarczy przypomnieć zestrzelenie 3 lipca 1988 r. Airbusa A300 B2-203 Irańskich Linii Lotniczych przez rakietę wystrzeloną z USS Vincennes. Zginęło wówczas 290 osób, w tym 66 dzieci. Amerykanie przyznali, iż Airbusa pomylili z F-14 (Tomcat) i w drodze ugody wypłacili odszkodowanie poszkodowanym, choć nie stwierdzili, iż ponoszą winę za wypadek. Zdarzenie miało miejsce w czasie wojny iracko-irańskiej 1980-1988.

Czy doszło do aktu terroryzmu?

Także w przypadku aktu terrorystycznego, aby przypisać komukolwiek odpowiedzialność karną, konieczne jest wykazanie mens rea (intencji popełnienia zbrodni). Nie można dokonać aktu terrorystycznego przez przypadek.

Czy któreś z państw/organizacji ponosi odpowiedzialność prawnomiędzynarodową? 

Konieczne byłoby przypisanie odpowiedzialności za czyn niezgodny z prawem międzynarodowym, czy to Ukrainie, czy to Rosji.

Pomijając trudności dowodowe, można stwierdzić, że Ukraina może powołać się na to, iż nie odpowiada za działania partyzantów, które należy traktować jako siłę wyższą wykluczającą możliwość przypisania Ukrainie odpowiedzialności za niszczenie przez nich obiektów cywilnych. Można jednak zadać pytanie, dlaczego Ukraina, wiedząc, iż nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa w danym rejonie, nie ogłosiła strefy zakazanej (art. 9 konwencji chicagowskiej z 1944 r.) tym samym eliminując niebezpieczeństwo strącenia samolotu cywilnego.

W przypadku Rosji, ujawnione nagrania między separatystami a służbami rosyjskimi mogą z jednej strony wskazywać na to, iż Rosja sprawuje kontrolę nad separatystami i inspiruje ich działania, a więc ponosi za nie odpowiedzialność w przypadku wypełnienia warunków efektywnej kontroli. Jednak równie dobrze może argumentować, że składanie raportów po atakach dowodzi pewnych powiązań, ale wskazuje również na to, że Rosja nie decyduje o poszczególnych akcjach separatystów.

Malezja twierdzi, iż trasa, którą leciał samolot była uznawana za bezpieczną przez Międzynarodową Organizację Lotnictwa Cywilnego, pojawia się więc pytanie o odpowiedzialność tejże organizacji za aprobowanie tras przez tereny działań wojennych. Można jednak również spytać, dlaczego Malezyjskie Linie Lotnicze odwołując się do zdrowego rozsądku nie zmieniły trasy lotu, jak to uczyniły choćby British Airways czy Air France. Warto jednak nadmienić, że tą samą trasą, co Malezyjskie Linie, lata Lufthansa czy KLM (zobacz tutaj).

Separatyści odpowiadaliby za wypadek samolotu malezyjskiego, gdyby ostatecznie udało im się utworzyć własne państwo. 

Kto powinien zbadać wypadek?

Jeśli chodzi o zbadanie wypadku, to w zależności, czy zastosujemy konwencję chicagowską z 1944 r. (dot. lotnictwa cywilnego), czy konwencję montrealską z 1971 r. (dot. zwalczania bezprawnych czynów przeciwko bezpieczeństwu cywilnemu) jurysdykcję ma Ukraina (a Malezja może wysłać obserwatorów) albo Ukraina oraz Malezja (konkurencja jurysdykcji). Z pewnością jurysdykcji nie ma Rosji, stąd żądania separatystów, aby to Rosja zbadała katastrofę z punktu widzenia prawa międzynarodowego (i deklaracja przekazania im czarnych skrzynek) są niezrozumiałe. 

Przed jakim sądem dochodzić sprawiedliwości?

Prezydent Ukrainy żąda pociągnięcia winnych do odpowiedzialności przed sądem międzynarodowym. Jest to możliwe, jeśli sprawa trafi do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości na podstawie klauzuli sądowej z konwencji chicagowskiej czy montrealskiej (zarówno Ukraina, Malezja, ale i Rosja są ich stronami).

Co do Międzynarodowego Trybunału Karnego, to z pewnością nie ma on jurysdykcji personalnej, terytorialnej w tym zakresie, a i z materialną - wobec powyższego byłby kłopot.

Pozostają oczywiście sądy krajowe, które wręcz są zobowiązane do ścigania sprawców katastrofy, ale co do przypisania im odpowiedzialności karnej, może być problem. Z tym jednak, iż w przypadku separatystów, którym międzynarodowe prawo humanitarne nie daje prawa do prowadzenia działań zbrojnych, możliwe jest pociągnięcie ich do odpowiedzialności na podstawie krajowego kodeksu karnego (zabójstwo).

Katastrofa malezyjskiego samolotu przypomniała całemu światu, że na Ukrainie trwa wojna, a jej skutki mogą być odczuwalne nie tylko w Europie. 

Zobacz również komentarz tutaj.

Brak komentarzy: