Kilka dni temu (18 lipca 2014 r.) w oświadczeniu prasowym SC/11480 Rada Bezpieczeństwa wyraziła kondolencje wobec rodzin ofiar samolotu malezyjskiego (o sprawie pisaliśmy tutaj) oraz wezwała do przeprowadzenia niezależnego międzynarodowego śledztwa i dopuszczenia śledczych do miejsca wypadku (RB użyła słowa "crash" oraz "incident").
Wczoraj (21 lipca 2014 r.) Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję 2166, lecz ważniejsze od tego, co w Rezolucji jest (i czego można było się spodziewać, jak potępienie incydentu, apel o międzynarodowe śledztwo oraz ukaranie winnych) wydaje się być to, czego nie ma. A mianowicie zabrakło stwierdzenia przyczyny katastrofy choćby bez podania winnego (na prośbę Rosji słowa "shooting down" zastąpiono terminem "downing", zobacz więcej tutaj), w większym też stopniu podkreślono rolę ICAO (a nie Ukrainy) co do starań o przeprowadzenie międzynarodowego śledztwa.
W Rezolucji podkreślono, iż konieczne jest zaprzestanie działań wojskowych w pobliżu miejsca wypadku i zachowanie jego integralności, w tym poszanowanie dla ciał ofiar, oraz zapewnienie dostępu do niego dla śledczych. RB wezwała również, aby wszystkie państwa oraz aktorzy regionalni współpracowali ze śledczymi. Słowa jednak nie ma o zakończeniu konfliktu ukraińskiego (czy może już poprawniej mówić ukraińsko-rosyjskiego skoro taśmy ujawniające rozmowy pomiędzy separatystami a służbami rosyjskimi zdają się potwierdzać ścisłe powiązania między nimi i koordynację działań), choć do samego konfliktu odnosił się Sekretarz Generalny ONZ (zobacz tutaj).
Rezolucję przyjęto jednomyślnie.
Na marginesie:
Media porównują ostatnio katastrofę malezyjskiego samolotu z katastrofą smoleńską z 10 kwietnia 2010 r., w której zginęły 96 osoby, w tym prezydent RP. Nie wnikając w słuszność takiego porównania, które stało się już kwestią polityczną, warto zauważyć, iż w przypadku wypadku polskiego samolotu RB nie wydała żadnej rezolucji, oświadczenia prezydialnego, czy choćby prasowego. Oczywiście można argumentować, iż katastrofa Tu-154 to był wypadek, a nie wydarzenie stanowiące zagrożenie dla pokoju, jakim niewątpliwie jest zestrzelenie malezyjskiego samolotu w ramach konfliktu zbrojnego.
Warto jednak zauważyć, że RB przykładowo 8 kwietnia 2010 r., a więc na dwa dni przed katastrofą smoleńską, nie zawahała się wyrazić żalu w oświadczeniu prasowym z powodu śmierci sowieckiego/rosyjskiego dyplomaty Anatoly'ego Dobrynina (zobacz tutaj), kilka dni później na podobny gest się nie zdobyła. Z pewnością Rosja nie zablokowałaby oświadczenia, w którym Rada wyraża kondolencje. Zastanawiać więc się można do kogo można kierować ewentualne pretensje, do ówczesnych członków RB czy polskiej dyplomacji?
Media porównują ostatnio katastrofę malezyjskiego samolotu z katastrofą smoleńską z 10 kwietnia 2010 r., w której zginęły 96 osoby, w tym prezydent RP. Nie wnikając w słuszność takiego porównania, które stało się już kwestią polityczną, warto zauważyć, iż w przypadku wypadku polskiego samolotu RB nie wydała żadnej rezolucji, oświadczenia prezydialnego, czy choćby prasowego. Oczywiście można argumentować, iż katastrofa Tu-154 to był wypadek, a nie wydarzenie stanowiące zagrożenie dla pokoju, jakim niewątpliwie jest zestrzelenie malezyjskiego samolotu w ramach konfliktu zbrojnego.
Warto jednak zauważyć, że RB przykładowo 8 kwietnia 2010 r., a więc na dwa dni przed katastrofą smoleńską, nie zawahała się wyrazić żalu w oświadczeniu prasowym z powodu śmierci sowieckiego/rosyjskiego dyplomaty Anatoly'ego Dobrynina (zobacz tutaj), kilka dni później na podobny gest się nie zdobyła. Z pewnością Rosja nie zablokowałaby oświadczenia, w którym Rada wyraża kondolencje. Zastanawiać więc się można do kogo można kierować ewentualne pretensje, do ówczesnych członków RB czy polskiej dyplomacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz