Wczoraj,
tj. 10 października Trybunał wydał długooczekiwany wyrok w sprawie Delfi p. Estonii. Sprawa dotyczyła odpowiedzialności Delfi –
właściciela jednego z największych informacyjnych portali internetowych w
Estonii, za obraźliwe komentarze internautów umieszczone pod jednym z artykułów,
naruszające dobre imię firmy i osób, których artykuł dotyczył. W wyniku powództwa
cywilnego wytoczonego przez pomówione osoby wydawca został zobowiązany do zapłaty 320 euro tytułem
odszkodowania. Powołując się na artykuł 10 Konwencji przedstawiciele Delfi
argumentowali przed Trybunałem, iż nie może ona ponosić odpowiedzialności za komentarze
wpisywane przez internautów. Trybunał
uznał, iż wyroki sądów estońskich stanowiły uzasadnioną i proporcjonalną
ingerencję w prawo do swobody wypowiedzi skarżącej spółki, dlatego też nie doszło do naruszenia artykułu 10 Konwencji.
Przesądziły o tym
następujące względy. Po pierwsze zamieszone komentarze były wyjątkowo
obraźliwe, zawierały też groźby pod adresem właściciela i operatora rzeczonej firmy zajmującej się transportem. Trybunał uznał, że portal biorąc pod uwagę treść artykułu powinien
spodziewać się obraźliwych komentarzy i przedsięwziąć w związku z tym działania
zmierzające do tego, by nie naruszały one dobrego imienia opisanych osób. Po
drugie portal nie zadbał odpowiednio, aby komentarze zostały usunięte, a co
więcej odnosił korzyści z tego, że nadal znajdywały się pod artykułem, ponieważ
zainteresowanie nimi generowało ruch na stronie internetowej. Po trzecie, portal
umożliwiał pozostawianie komentarza bez konieczności zarejestrowania się, tak
więc internauci pozostawali całkowicie anonimowi. Uniemożliwiało to, bądź
zasadniczo utrudniało ewentualne
zwrócenie przeciwko nim powództwa o ochronę dobrego imienia. Z praktycznych względów
pozwanie właściciela portalu było więc łatwiejsze i równocześnie uzasadnione,
biorąc pod uwagę uzyskiwane przez niego korzyści. Po czwarte, konsekwencje,
które dotknęły wydawcę w wyniku wyroków sądów nie były zbyt dolegliwe, ponieważ
odszkodowanie wynosiło jedynie 320 euro, a dodatkowo sąd nie nałożył na portal żadnych
obostrzeń co do tego, jak w przyszłości powinien on chronić dobra osobiste osób
trzecich, co mogłoby ograniczać faktycznie swobodę wypowiedzi w przyszłości. Co ważne, Trybunał
nie podjął wyzwania zawartego w argumentach Delfi, iż orzeczenia sądów były
sprzeczne z właściwą dyrektywą UE, stwierdzając, że była to kwestia
interpretacji obowiązujących przepisów, a to pozostaje domeną sądów krajowych.
Wyrok w niniejszej
sprawie był długo oczekiwany, ponieważ kwestie odpowiedzialności właścicieli portali
za wpisy internautów są coraz częściej przedmiotem postępowań krajowych.
Orzeczenie Trybunału miało wyznaczyć standard w tego typu sprawach. Wydaje się
jednak, że większość komentatorów oczekiwała innego rozstrzygnięcia. Trybunał dość
restrykcyjnie podszedł bowiem do konieczności obrony dobrego imienia – czyli prawa
gwarantowanego artykułem 8 Konwencji, przedkładając je w tej sytuacji nad prawo
do swobody wypowiedzi. Wyrok spotkał się z krytyką dziennikarzy (co zrozumiałe)
oraz organizacji pozarządowych. Trzeba jednak pamiętać, że orzeczenie jest
nieprawomocne i strony, w praktyce skarżący, mają teraz trzy miesiące na
złożenie ewentualnego wniosku o rozpatrzenie sprawy przez Wielką Izbę. Wydaje
się, że wniosek taki miałby duże szanse powodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz