Na początku stycznia media donosiły o zabiciu Meshacka Yebei, osoby uważanej przez obrońcę Williama Ruto (o sprawie Ruto pisaliśmy m.in. tu i tu) za kluczowego świadka obrony. Zaprzeczała temu prokurator MTK Fatou Bensouda, wskazując, że nie może on się znajdować na liście świadków, ponieważ próbował skorumpować świadków oskarżenia (zobacz tu).
Tak czy inaczej, Yebei zaginął pod koniec grudnia, zaś na początku stycznia niedaleko jego domu odnaleziono niekompletny korpus - uznając, że to zapewne jego ciało. MTK złożył kondolencje i zaproponował pomoc lokalnym władzom w ich dochodzeniach, o ile będą takowej potrzebować (zobacz tu). Nie był to jednak koniec sprawy.
Minęło parę dni i okazało się, że odciski palców korpusu, odpowiadają odciskom palców innej osoby, o którą nie upominała się rodzina sądząc, że osoba ta pracuje za granicą, zaś na komórkę rodziny Meshecka Yebei nadeszła informacja, że znajduje się on w Ugandzie z przedstawicielami biura prokuratora MTK, zobacz info tu. Biuro prokuratora na razie milczy w sprawie.
Jeśli macie Państwo wrażenie, że odbywa się tu jakiś cyrk nad trumną to zapewne macie rację. Nie wiadomo czy chodzi o ośmieszenie MTK, czy może biuro prokuratora, co niestety niewykluczone, rzeczywiście próbuje dogadać się z ewentualnym świadkiem. W sprawie pozostaje wiele niewiadomych. W oczekiwaniu na rezultaty badań DNA rodzina Yebei planuje jego pogrzeb, choć sam Yebei może pojawi się cały i zdrowy w najmniej oczekiwanym momencie (deus ex machina?). Jedno wiadomo na pewno - zwłoki znalezione na początku stycznia istnieją naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz