Zazwyczaj w mediach podkreśla się, w jak luksusowych warunkach odbywają karę pozbawienia wolności skazani przez sądy międzynarodowe. Kontrowersje wzbudzał przykładowo fakt, że skazani przez Międzynarodowy Trybunał Karny dla Rwandy (a więc ci ponoszący największą odpowiedzialność za ludobójstwo w Rwandzie) odsiadywali karę w o wiele lepszych warunkach niż skazani przez rwandyjski wymiar sprawiedliwości (pomijając fakt, że w początkowej fazie prac trybunału, Rwanda nadal skazywała i wykonywała karę śmierci, której MTKR nie mógł orzec).
Zdziwienie może więc budzić, dlaczego skazany przez Specjalny Sąd dla Sierra Leone były prezydent Liberii Charles Taylor prosił, aby pozwolić mu odbywać karę więzienia nie w brytyjskim, lecz w rwandyjskim więzieniu. Czyżby afrykańskie więzienia przewyższały standardem nasze europejskie? Powód jednak prośby jest dość prozaiczny. Rodzina Taylora miałaby bliżej do Rwandy, co oczywiście wpłynęłoby na koszty tychże wizyt. Żona Taylora podkreślała również, że w brytyjskim więzieniu Taylor jest poniżany i musi siedzieć z jakimiś terrorystami i innymi zwykłymi brytyjskimi kryminalistami. Argumenty te nie przekonały sądu (The Residual Special Court for Sierra Leone) i wszystko wskazuje na to, że wyrok 50 lat pozbawienia wolności Taylor odsiedzi w Wielkiej Brytanii, no chyba że przykładowo Polska zdecyduje się ratować go przed "brytyjskimi zbirami", jak i poratowała Krsticia :) Choć nie polecalibyśmy prowokowania kogokolwiek do choćby symulowania chęci poderżnięcia gardła...choć póki co m.in. tego typu powody skutkowały przeniesieniem osadzonego do innego państwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz