Komisarz Cecilia Malmström spędziła koniec czerwca w dalekiej podróży formalnie inaugurując negocjacje umów handlowych z Australią (18 czerwca) i Nową Zelandią (21 czerwca). Obie umowy były przygotowywane od dawna. Już we wrześniu pisaliśmy o przygotowaniu przez Komisję unijnych mandatów negocjacyjnych. Zostały one zatwierdzone 22 maja przez Radę (przyjęte dyrektywy negocjacyjne Rady dla umowy z Australią i Nową Zelandią), a już niecały miesiąc później odbyły się pierwsze spotkania negocjacyjne. Oczywiście na razie próżno zauważyć jakiekolwiek efekty. Można się jednak spodziewać, że obu stronom obu umów będzie zależało na ich szybkim zakończeniu.
Można natomiast wskazywać na najtrudniejsze kwestie, które będą przedmiotem negocjacji. Oczywiście w przypadku UE niemal z każdym partnerem do najtrudniejszych należy przekonanie innych do unijnych oznaczeń geograficznych. Poza tym w przypadku Australii mogą to być kwestie rolnictwa. Australii zależy bowiem na tym, aby zliberalizować handel w tym obszarze (przede wszystkim chodzi o eksport do UE australijskiego mięsa, głównie zyskać mają producenci australijskiej baraniny). Artykuły rolne będą także jednym z trudniejszych tematów w negocjacjach z Nową Zelandią.
Nie ulega wątpliwości, że rozpoczęcie negocjacji nowych umów handlowych Unii Europejskiej z Australią i Nową Zelandią należy rozpatrywać w świetle ostatnich wydarzeń w światowym handlu, przede wszystkim w świetle poczynań Stanów Zjednoczonych. Rozpoczęcie negocjacji niemal zbiegło się w czasie z wprowadzeniem przez Unię Europejską ceł odwetowych na towary ze Stanów Zjednoczonych od 1 lipca. W komentarzach do rozpoczęcia negocjacji powtarza się motyw zbudowania przeciwwagi dla coraz bardziej restrykcyjnej i protekcjonistycznej polityki Stanów Zjednoczonych. Nie kryje zresztą tego sama komisarz Malmström (wywiad dla NZ Herald). W kontekście kryzysu systemu handlu światowego, o którym pisaliśmy tu, odpowiedzią UE wydaje się postawienie na bilateralizm.
UE ma zawarte już ponad trzydzieści umów o utworzeniu strefy wolnego handlu i wciąż negocjuje kolejne. W najbliższej przyszłości zostaną podpisane głębokie umowy handlowe UE z Japonią i Singapurem. Wydaje się zatem zaznaczać trend wejścia UE, jednak przy pomocy umów dwustronnych, w miejsce opuszczone przez Stany Zjednoczone jeśli chodzi o handel z państwami regionu Pacyfiku. Australia i Nowa Zelandia, obok Japonii i Singapuru, to kolejne państwa, które podpisały zmienione TPP, ale jednocześnie liberalizują handel z UE. Nie chyba w pełni możliwe wypełnienie przez UE miejsca Stanów Zjednoczonych, ale z pewnością może być korzystne dla unijnej gospodarki. Czy ta strategia unijna w kontrze do USA będzie skuteczna? Jeśli historia zatoczy koło i świat powróci do znanego przez wieki, do czasu powstania GATT, bilateralizmu w stosunkach handlowych to tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz