Kolejne dni przynoszą coraz gorsze wiadomości dotyczące przyszłości handlu międzynarodowego. Wydaję się, że system jaki znamy (relatywnie otwarty i oparty na regułach Światowej Organizacji Handlu) odchodzi właśnie w przeszłość. Nie jest przy tym jasne jaki nowy porządek wyłoni się z postępującego chaosu. Zmiany te niewątpliwie będą miały burzliwy charakter i mogą doprowadzić do globalnej recesji (por. z oświadczeniem IMF). Będą one również oddziaływać na Polskę – bezpośrednio bo nie można wykluczyć, że w pewnym momencie jakieś polskie produkty zostaną objęte dodatkowymi cłami, i pośrednio - głównie przez Niemcy, które są największym eksporterem w Unii Europejskiej (UE) i jednocześnie największym odbiorcą naszych towarów. Polska, jako część UE, będzie musiała również zaangażować się (przynajmniej formalnie) w pogłębiający się spór pomiędzy Europą a Stanami Zjednoczonymi. Cały czas pozostaje otwartym pytaniem jak te napięcia wpłyną na bezpieczeństwo transatlantyckie. Czy narastające spory handlowe mogą doprowadzić do marginalizacji NATO? Wycofania się amerykańskiej armii z Europy? Przyglądając się dotychczasowym poczynaniom Donalda Trump’a nie można wykluczyć takiego scenariusza. Z punktu widzenia Polski byłby on skrajnie negatywny, szczególnie jeżeli weźmie się pod uwagę zbliżający się szczyt Trump – Putin oraz postępującą marginalizację Polski w Unii Europejskiej (w tym w obszarach związanych z bezpieczeństwem i obronnością).
Co więc wydarzyło się od naszych dwóch ostatnich postów (zobacz tu oraz tu)? Jak można było oczekiwać, Unia Europejska zdecydowała się odpowiedzieć na amerykańskie cła na aluminium oraz stal, wprowadzając dodatkowe cła na szereg amerykańskich towarów (zob. informacja Reuters’a). W sumie dodatkowymi cłami (w wysokości 25%) zostały objęte amerykańskie towary o łącznej wartości 2,8 miliarda euro (np. sok pomarańczowy, burbon, jeansy, motocykle). Cła te weszły w życie 22 czerwca 2018 r. Inne kraje zdecydowały się na taki sam krok. Wcześniej zrobiły to już Chiny, teraz dołączyła do nich Kanada, Rosja, Turcja oraz Meksyk. Podobne działania zapowiedziały również Indie (zob. tu).
W tym samy czasie Trump zagroził (zobacz również informację tu) wprowadzeniem dodatkowych ceł (w wysokości 20%) na europejskie samochody. Jego zdaniem europejscy producenci są uprzywilejowani, gdyż samochody osobowe importowane do USA są objęte 2,5% cłem, w przypadku zaś amerykańskiego eksportu do UE cło wynosi 10%. Groźby te świadczą o głębokiej nieznajomości (co chyba nikogo nie zaskakuje) zasad rządzących handlem międzynarodowym. Kraje w ramach negocjacji ustalają wysokość ceł w stosunku do wszystkich towarów, zobowiązanie są co do zasady ekwiwalentne, ale niekonieczne w ramach tych samych kategorii produktów (wyższe cła na amerykańskie samochody zostały zrekompensowane niższymi cłami na inne amerykańskie produkty).
Cła takie będą dużo dotkliwsze niż dotychczasowe działania Trump’a (przynajmniej z punktu widzenia UE). Według różnych opracowań w ich efekcie eksport samochodów z UE do USA spadnie o połowę. Należy oczekiwać, że UE będzie zmuszona odpowiedzieć na te cła swoimi cłami (co zapowiedziała już Komisja). Co zrobi Trump w odpowiedzi? To chyba dla wszystkich oczywiste…
Rośnie również napięcie pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi. Trump zatwierdził już dodatkowe cła karne na importowane z Chin towary (wielkość objętego cłami importu to 50 mld dolarów), choć nie weszły one jeszcze w życie. Chiny wielokrotnie oświadczały, że odpowiedzą na takie działania wprowadzając swoje cła.
W głębokim kryzysie jest również Światowa Organizacja Handlu (WTO). Tak jak wspominaliśmy w poprzednich postach, Stany Zjednoczone zablokowały wybór nowych członków Organu Odwoławczego (Appellate Body). W efekcie z siedmioosobowego składu pozostało jednie czterech sędziów. Do orzekania konieczna jest trójka, ale działania USA już powodują opóźnienia w rozpatrywaniu odwołań od raportów zespołów orzekających. W zeszłym tygodniu, Stany Zjednoczone dolały jeszcze oliwy do ognia, ogłaszając, że nie będą uznawać orzeczeń Organu Odwoławczego, które nie zostaną wydane w przepisanym przez przepisy prawa WTO terminie 90 dni. Pomijając fakt, że termin ten ma charakter zasadniczo instruktażowy (i może zostać przedłużony decyzją Appellate Body), należy równiez podkreślić, że za ewentualne przekroczenie terminów odpowiedzialność ponoszą przede wszystkim Stany Zjednoczone blokując wybór nowych członków Organu Odwoławczego. Cofa to też nas o 30 lat w rozwoju międzynarodowego systemu handlowego, do czasów kiedy każdej stronie postępowania przysługiwało prawo weta w stosunku do raportów zespołów orzekających GATT.
Co więc nas czeka w najbliższej przyszłości? Wydaje się, że należy spodziewać się pogłębienia napięć pomiędzy Stanami Zjednoczonymi oraz ich głównymi partnerami handlowymi (w tym przede wszystkim EU oraz Chinami). Na poziomie instytucjonalnym dojdzie pewnie do pełnego paraliżu WTO (a być może do zupełnej dezintegracji organizacji). System handlu międzynarodowego oparty na regułach zostanie zastąpiony przez prawo silniejszego. Po osiągnięcie pewnego poziomu, zaburzenia w handlu przełożą się na realną gospodarkę prowadząc do ograniczenia produkcji, wyższej inflacji i wolniejszego rozwoju gospodarczego (i najprawodpodobniej recesji). Odpowiedzią na to będzie konieczność dalszego stymulowania gospodarek przez państwa co może okazać się bardzo trudne, zważywszy na obecny poziom długu publicznego. Być może jakimś pozytywem w tym scenariuszu jest zachwianie popularności Trump’a w amerykańskim społeczeństwie. Jak pokazują różne sondaże amerykanie w większości są krytyczni w stosunku do działań swojego prezydenta, większość uznaje jednak, że sukcesem Trump’a jest jego polityka gospodarcza (zob. tu). Przekonanie to zostanie wkrótce poddane ciężkiej próbie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz