Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał w składzie Izby wyrok, który jeżeli stanie się prawomocny, będzie niewątpliwie istotnym orzeczeniem systemu strasburskiego. Wyrok w sprawie Orlandi i inni p. Włochom, wydany większością głosów 5 do 2, zapadł w sprawie wniesionej przez sześć par homoseksualnych i dotyczył sytuacji braku prawnej możliwości zarejestrowania we Włoszech w jakiejkolwiek formie małżeństw zawartych przez te pary poza granicami państwa. Należy jednak podkreślić, że skargi dotyczyły stanu prawnego, który obowiązywał we Włoszech do 2016 r., kiedy to wprowadzono tam możliwość zawierania związków jednopłciowych i rejestracji jako takie związki małżeństw zawartych za granicą. Zmiana prawa była wynikiem wykonania przez władze włoskie wyroku Oliari i inni p. Włochom (na blogu pisaliśmy o nim tu), w którym Trybunał ocenił brak jakiejkolwiek ochrony prawnej dla par homoseksualnych jako naruszenie art. 8 EKPC (prawo do życia rodzinnego).
W sprawie Orlandi i inni p. Włochom, Trybunał rozstrzygał więc o historycznym stanie prawnym, tym niemniej wyrok może nieść daleko idące konsekwencje. Główny podniesiony w nim problem dotyczy bowiem zakresu dyskrecji państwa w zakresie uznawania w prawie krajowym skutków prawnych czynności dokonanych za granicą - w tym przypadku małżeństw. Trybunał uznał, że państwa posiadają szeroki margines swobody w zakresie tego, czy zezwalają na zawieranie małżeństw tej samej płci oraz w zakresie tego, czy zezwalają na rejestrację w krajowym porządku prawnym małżeństw homoseksualnych zawartych poza granicami. Niemniej brak jakiejkolwiek możliwości uznania statusu prawnego związku homoseksualnego pozostawia tworzące je osoby w próżni prawnej, która to sytuacja nie uwzględnia rzeczywistości społecznej. Zdaniem Trybunału rząd nie przedstawił żadnych przekonujących argumentów, iż w takiej sytuacji zachowana została równowaga pomiędzy interesami skarżących a interesem powszechnym.
Warto podkreślić, że wyrok nie zapadł jednogłośnie, a bardzo dogłębną opinię odrębną złożył do niego m.in. sędzia Krzysztof Wojtyczek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz