Duże straty cywilne w Ghucie w Syrii wywołały lawinę komentarzy autorytatywnie stwierdzających, iż doszło do popełnienia zbrodni wojennych, że mamy do czynienia z kolejnym przykładem pasywności świata porównywalnej do milczenia w czasie masakry w Srebrenicy (formalnie zakwalifikowanej zarówno przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości oraz Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii jako ludobójstwo więc owo porównanie miało oczywiście wywołać odpowiednią reakcję opinii publicznej), niewątpliwą odpowiedzialnością Rosji za wspomniane straty cywilne, biorąc pod uwagę udział jej wojsk w bombardowaniu (zobacz informacje tutaj, tutaj, tutaj, tutaj, tutaj, tutaj, tutaj).
Faktem jest, że doszło do zniszczenia obiektów cywilnych, zabicia osób cywilnych, jednak ostrożnie należałoby oceniać sytuację w Ghucie z punktu widzenia ewentualnej odpowiedzialności karnej jednostki czy odpowiedzialności państwa.
Rosyjski Sputnik (z wszystkimi wątpliwościami co do jego wiarygodności) powtarza oficjalne zapewnienia władz rosyjskich, że w samej Ghucie są rebelianci, to właśnie z jej terenu "terroryści" dokonują ostrzału Damaszku 50-80 razy dziennie w tym rosyjskiej ambasady. Jeśli więc celem bombardowania były cele wojskowe, to można podnosić, iż w czasie niszczenia celów wojskowych może dojść do strat cywilnych, i to nawet w znacznej ilości, o ile są one proporcjonalne do przewidywanej (a więc nawet nie trzeba jej uzyskać!), bezpośredniej korzyści wojskowej. Wynika to ze zwyczajowej zasady proporcjonalności międzynarodowego prawa humanitarnego, mającej zastosowanie również w konfliktach niemiędzynarodowych, zobacz tutaj.
Osobiście jednak przychylam się raczej do interpretacji prawa obowiązującego w niemiędzynarodowych konfliktach zbrojnych (bo z takim konfliktem mamy do czynienia w przypadku interwencji rosyjskiej w celu wsparcia sił syryjskich w walce przeciwko rebeliantom), zgodnie z którą ewentualna zasada proporcjonalności powinna być interpretowana bardziej restrykcyjnie w konfliktach niemiędzynarodowych, skoro wprost nie jest wyrażona (jak to ma miejsce w pierwszym protokole dodatkowym - gdzie nota bene owa zasada jest wyrażona właśnie we wspomniany wyżej nieprecyzyjny sposób i tym samym dający duże możliwości interpretacyjne dla atakujących), a zwłaszcza uwzględniając znaczenie praw człowieka dla regulacji działań zbrojnych w niemiędzynarodowych konfliktach zbrojnych ze względu na skąpość regulacji MPH. Tym samym, moim zdaniem trudno jest uzasadnić tak duże straty cywilne zastosowaniem zasady proporcjonalności.
Rosja musi być świadoma powyższego, dlatego warto odnotować przyjęcie przez Radę Bezpieczeństwa 24 lutego 2018 r. rezolucji 2401, w której Rada zażądała zaprzestania działań zbrojnych przez kolejne 30 dni m.in. w celu dostarczenia pomocy humanitarnej (przypomnijmy, że podobne projekty rezolucji przedstawiane w 2017 r. były kilkukrotnie wetowane przez Rosję). Można jednak mieć wątpliwości, czy ten środek będzie wystarczający, aby uratować cywilów, skoro rezolucja zaznacza, że zawieszenie nie dotyczy działań przeciwko ISIL i innym grupom terrorystycznym, a jak wiadomo dla Assada i Rosji każdy rebeliant to terrorysta.
Ostatnia uwaga na temat porównania Ghuty do Srebrenicy. Nie, to nie jest porównywalna sytuacja. W Srebrenicy mieliśmy do czynienia z systematycznym mordowaniem mężczyzn/chłopców należących do konkretnej grupy etnicznej/religijnej, gdy na miejscu byli członkowie misji ONZ. W Ghucie do śmierci cywilów dochodzi w wyniku (przy okazji) działań wojennych wymierzonych w siły opozycyjne. No i najważniejsze, w Syrii nie ma sił ONZ. Co nie usprawiedliwia jednak samego ONZ. Organizacja ta (a dokładniej Rada) nie jest bowiem w stanie od 2011 r. wypracować rozwiązania konfliktu wobec braku woli współpracy ze strony głównych sił zaangażowanych w wojnę. Wojna więc będzie trwać a ofiar cywilnych będzie jeszcze więcej i co więcej ofiary te będą niejednokrotnie usprawiedliwiane obowiązującym prawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz