Przy okazji ponownego wyboru na przewodniczącego Chińskiej Republiki Ludowej, ważne miejsce w przemówieniu Xi Jinping zajęła konieczność unifikacji Tajwanu z Chinami i polityka „jednych Chin” (tzw. one China policy). Wobec takich zapowiedzi, a zwłaszcza mając na uwadze jak strategicznym partnerem dla USA stał się Pekin dla skutecznej implementacji sankcji nałożonych na Koreę Północną, może dziwić ostatnie posunięcie prezydenta Trumpa, które de facto stanowi potwierdzenie bliskich relacji między Republiką Chińską (Tajwanem) a USA. W zeszłym tygodniu bowiem prezydent Trump podpisał przyjęty przez Kongres na początku stycznia 2018 r. „Taiwan Travel Act”.
Dla wytłumaczenia jednak czym jest i jakie znaczenie dla polityki zagranicznej USA ma Taiwan Travel Act należy przypomnieć historię relacji amerykańsko-tajwańskich. Kiedy w 1949 r. zakończyła się wojna domowa w Chinach, władzę w państwie przejęli komuniści, tworząc Chińską Republikę Ludową, a dotychczasowy rząd nacjonalistyczny przeniósł się na wyspę Tajwan i uznał się za kontynuatora Republiki Chińskiej. W ten sposób doszło do sytuacji, w której dwa rządy – Chińskiej Republiki Ludowej i Republiki Chińskiej – rościły sobie prawo do reprezentowania jednego państwa. Wkrótce społeczność międzynarodowa musiała opowiedzieć się, który rząd uważa za właściwą reprezentację Chin – na początku sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 1949 r., Zgromadzenie musiało wybrać akredytację jednej z tych delegacji. Wobec wyraźnego sprzeciwu ZSRR, który zakończył się bojkotem przez to państwo posiedzeń RB ONZ, państwa uznały, że to rząd nacjonalistów stanowi legalny rząd Chin, który od tego momentu stał się jedyną reprezentację Chin w ONZ. Taki stan rzeczy utrzymywał się do 1971 r., głównie dzięki wsparciu największego sojusznika Republiki Chińskiej, czyli USA. Od USA zaczęła się również zmiana – w lutym 1971 r. Kongres USA po raz pierwszy wspomniał o rządzie Chińskiej Republiki Ludowej, w kwietniu amerykańska drużyna tenisa stołowego na zaproszenie partii komunistycznej poleciała do Pekinu, a w czerwcu ogłoszono, że w 1972 r. prezydent Nixon uda się z wizytą do Pekinu. Zmiana w statusie Republiki Chińskiej była od tego momentu nieunikniona. Przeważyły względy pragmatyczne – przez odmowę uznania akredytacji Chińskiej Republiki Ludowej, jedna czwarta ówczesnej populacji świata nie była reprezentowana w ONZ, nie wspominając o potencjale militarnym czy gospodarczym, który był przez ponad dwadzieścia lat całkowicie marginalizowany. Na rozpoczęcie 36. sesji ZO ONZ, w agendzie pojawił się punkt pt. „Restoration of the lawful rights of the People’s Republic of China in the United Nations”, a USA złożyły projekt rezolucji, który teoretycznie miał pogodzić ze sobą utrzymanie reprezentacji Republiki Chińskiej i jednoczesne uznanie akredytacji Chińskiej Republiki Ludowej przy ONZ: Chiny zarówno na forum RB ONZ, jak i ZO ONZ reprezentować miał rząd Chińskiej Republiki Ludowej, z tym zastrzeżeniem, że na forum ZO ONZ miał on pełnić podwójną rolę, bowiem reprezentować również Republikę Chińską. Propozycja ta jednak została odrzucona, a 25 października 1971 r. ZO ONZ przyjęło rezolucję 2758 (XVI), uznając w niej rząd Chińskiej Republiki Ludowej za jedyną właściwą reprezentację Chin.
Od tego momentu to Republika Chińska zaczęła być marginalizowana, dzisiaj będąc klasyfikowaną jako “państwo nieuznawane” lub reżim de facto (abstrahując od tego, że decydentom w Tajpej samym trudno określić status Tajwanu i drogę, jaką należy obrać na przyszłość). Obecnie Republika Chińska jest uznawana przez około 20 państw i nadal uważa się za jedyną legalną reprezentację Chin, uznając, że jej terytorium obejmuje nie tylko wyspę Tajwan, ale również Chiny kontynentalne.
Z drugiej strony, Pekin, uznając, że na Tajwanie rządzą uzurpatorzy, uważa wyspę za część swojego terytorium, prowadząc tzw. politykę "jednych Chin". Polityka ta została proklamowana w tzw. komunikacie szanghajskim (Shanghai Communiqué) wydanym wspólnie przez USA i Chińską Republikę Ludową w czasie wizyty prezydenta Nixona w Chinach w 1972 r. Z komunikatu wynika, że rząd Chińskiej Republiki Ludowej jest jedynym legalnym rządem Chin, a Tajwan stanowi jedynie “prowincję Chin”.
Mimo iż USA przyczyniły się do odebrania akredytacji rządowi Republiki Chińskiej, dosyć szybko zaczęły też układać sobie relacje z Tajpej. W 1979 r. Kongres USA uchwalił Taiwan Relations Act, w którym była m.in. mowa o tym, że USA dostarczą Republice Chińskiej środki niezbędne do samoobrony, jak również, że USA będą „utrzymywać zdolność do powstrzymania użycia siły lub innych form przymusu przeciwko Republice Chińskiej, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu lub systemowi społecznemu albo gospodarczemu ludności Tajwanu” (maintain the capacity of the United States to resist any resort to force or other forms of coercion that would jeopardize the security, or social or economic system, of the people of Taiwan), tym samym obiecując, że USA dozbroją Tajwan i będą strzec jego bezpieczeństwa w razie konfliktu z Chińską Republiką Ludową. Obietnice te znalazły również potwierdzenie w tzw. Six Assurances z 1982 r., w których USA zadeklarowały, że nie wstrzymają dostaw broni na Tajwan i nie zmienią postanowień Taiwan Relations Act. Mimo więc, że Stany Zjednoczone uznają Chińską Republikę Ludową, a nie Republikę Chińską (nie jest możliwym uznawanie obu jednocześnie, Chińska Republika Ludowa zrywa kontakty dyplomatyczne z państwami, które uznają Republikę Chińską), od początku starały się utrzymać na tyle dobre relacje z Tajpej, aby zapobiec konfliktowi, który mógłby wybuchnąć, gdyby Chińska Republika Ludowa postanowiła na siłą podporządkować sobie Tajwan, ale jednocześnie USA robiły to w taki sposób, aby nie psuć relacji z Pekinem.
Niemniej jednak, wydawało się, że administracja prezydenta Trumpa może przyjąć inne podejście do relacji USA-Tajwan, bowiem gdy w kwietniu 2017 r. prezydent Trump odbył rozmowę telefoniczną z prezydent Republiki Chińskiej Tsai Ing-wen, bez wcześniejszej konsultacji z rządem w Pekinie, Trump, wobec ostrej reakcji ze strony administracji prezydenta Xi Jinping obiecał, że nie będzie więcej rozmawiał bezpośrednio z Tajpej, bez “uzgodnienia tego najpierw z prezydentem Xi Jinping”. Zapewnienie prezydenta Trumpa tłumaczono tym, że nie chce psuć relacji z Pekinem wobec wspólnego frontu, jaki USA i Chińska Republika Ludowa przyjęły wobec Korei Północnej.
Tym bardziej zaskakiwać może podpisanie przez Trumpa Taiwan Travel Act, który podobnie jak Taiwan Relations Act nie jest wiążący i byłby ważny nawet bez podpisu prezydenta USA (co tym bardziej czyni ten podpis symbolicznym). Sam akt nie zawiera rozwiązań przełomowych dla sytuacji, niemniej jednak ułatwia bilateralne wizyty dyplomatów amerykańskich i tajwańskich na każdym szczeblu (Sekcja 3 (a): Congress that the United States Government should encourage visits between officials from the United States and Taiwan at all levels), jak również stwierdza, że polityką Stanów Zjednoczonych powinno być zachęcanie tajwańskich przedsiębiorców do podejmowania działań biznesowych w USA (Sekcja 3 (b) (3)) oraz że wysokim tajwańskim urzędnikom należy się właściwy szacunek w czasie wizyt w USA (Sekcja 3 (b) (2): high-level officials of Taiwan to enter the United States, under conditions which demonstrate appropriate respect for the dignity of such officials). W preambule Aktu potwierdza się również znaczenie Taiwan Relations Act dla relacji USA -Tajwan, jak również konieczność znalezienia pokojowego rozwiązania dla przyszłości Tajwanu.
Oczywiście na uchwalenie Aktu zareagował Pekin, który stwierdził, że akt poważnie narusza politykę „jednych Chin”. Chińska Republika Ludowa wezwała także USA do „zaprzestania kontynuacji jakichkolwiek oficjalnych więzi z Tajwanem lub poprawiania obecnych relacji z Tajwanem w znaczący sposób”. Niektóre media sugerowały nawet, że prezydent Trump może spróbować renegocjować „politykę jednych Chin” , ale ze strony amerykańskiej administracji nie ukazało się żadne oficjalne oświadczenie.
Trudno oceniać dokąd prowadzić ma Taiwan Travel Act, tym bardziej, że prezydent Trump potrafił już nie raz zaskakiwać jeśli chodzi o wybory dokonywane na polu polityki zagranicznej. Z drugiej, strony Chińska Republika Ludowa wydaje się zdeterminowana, aby w końcu całkowicie podporządkować sobie Tajwan. Jeśli więc miałoby dojść w regionie do starcia militarnego, na które obie strony są dobrze przygotowane, to postawa Stanów Zjednoczonych może okazać się kluczowa dla rozstrzygnięcia konfliktu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz