Pierwszą pozytywną wiadomością dla Juliana Assange, po tym jak Ekwador zezwolił na jego aresztowanie przez brytyjską policję (post tutaj) a szwedzka prokuratura wznowiła śledztwo przeciwko niemu (post tutaj), było odrzucenie na początku miesiąca przez sąd w Uppsali wniosku prokuratury o wydanie nakazu aresztowania (WSJ, Sweden Won’t Seek Warrant for Assange, Easing U.S. Extradition Bid). Sąd uznał bowiem, że aresztowanie nie jest niezbędne do kontynuowania postępowania, a śledczy mogą sami udać się do Londynu celem przesłuchania podejrzanego. To zaś oznaczało, że szwedzka prokuratura nie ma na obecnym etapie podstaw do wystąpienia do Wielkiej Brytanii z wnioskiem ekstradycyjnym. W reakcji na wyrok sądu rzecznik prasowa prokuratury niezwłocznie poinformowała, że śledztwo będzie kontynuowane stosownie do wskazówek sądu.
Na tym skończyły się jednak pomyślne wiadomości dla Assange'a.
Minister spraw wewnętrznych Sajid Javid Wielkiej Brytanii podpisał bowiem nakaz ekstradycji twórcy Wikileaks do Stanów Zjednoczonych, gdzie jest on oskarżony o dopuszczenie się 18 czynów bezprawnych w tym o zmowę celem kradzieży tajnych dokumentów rządowych i o szpiegostwo (FT, UK home secretary signs Julian Assange extradition warrant). Akt ministra był niezbędny dla kontynuowania sprawy sądowoadministracyjnej przez sądem magistrackim. W piątek sędzia Emma Arbuthnot wyznaczyła na luty 2020 r. termin 5. dniowego przesłuchania (The Guardian, Julian Assange to face US extradition hearing in UK next year). W razie uwzględnia wniosku ekstradycyjnego przez sąd, Assange będzie mógł wnieść apelację do Wysokiego Sądu. Postępowanie zapewne potrwa kilka miesięcy. Jego obrońcy już podjęli działania zmierzające do uchylenia wyroku więzienia za naruszenie warunków zwolnienia za kaucją przez szwedzki sąd.
Przy okazji brytyjskie MSW potwierdziło, że do samego aresztowania doszło na podstawie tymczasowego wniosku ekstradycyjnego, natomiast ostateczny dokument wpłynął dopiero w ubiegłym tygodniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz