Elementem "zimnej wojny handlowej" między Stanami Zjednoczonymi a Chinami są ograniczenia w dostępie do rodzimych rynków dla największych inwestorów drugiej strony i poddawanie ich różnorakim naciskom. Ostatnim elementem wymiany ciosów stały się listy "podmiotów niewiarygodnych".
Na wstępie przypomnijmy, że do eskalacji napięć w obszarze przepływu inwestycji doszło w grudniu 2018 r., to na żądanie USA kanadyjska prokuratura aresztowała CFO Huawei Meng Wanzhou (post tutaj). W styczniu b.r. amerykańska prokuratura wniosła przeciwko samej spółce dwa akty oskarżenia, obejmujące 23 zarzuty w zakresie naruszania sankcji gospodarczych i kradzieży własności intelektualnej od T-mobile (WSJ, The U.S. Case Against Huawei).
W maju prezydent Trump podpisał Executive Order on Securing the Information and Communications Technology and Services Supply Chain przeciwko, niewskazanym indywidualnie, "wrogom zewnętrznym" zagrażającym amerykańskim usługom i technologiom informacyjnym i komunikacyjnym (ICT). Dokument umożliwia Sekretarzowi ds. handlu przyjęcie ograniczeń w imporcie technologii - które stanowiłyby powtórzenie ograniczeń eksportowych - bez zgody Kongresu. Równocześnie Departament handlu umieścił Huawei na "liście podmiotów" stanowiących potencjalne zagrożenie dla USA, skutkiem czego sprzedaż spółce amerykańskich technologii wymaga uzyskania licencji (WSJ, Trump Steps Up Assault on China’s Huawei). Kolejnym pomiotem przewijającym się na liście Departamentu handlu jest koncern ZTE (Sanctions News, Commerce Department Terminates ZTE Denial Order Issued April 15, 2018).
Jeszcze w tym samym miesiącu chińskie ministerstwo ds. handlu zapowiedziało utworzenie listy "podmiotów niewiarygodnych" (Trade Watch, China to Establish “Unreliable Entity List” in Response to “Unilateralism and Trade Protectionism”). Miałyby się na niej znaleźć zagraniczne spółki, organizacje i osoby fizyczne naruszające zasady rynkowe, naruszające "ducha umów", uczestniczące w bojkocie lub zawieszeniu dostaw dla chińskich przedsiębiorców z powodów niemających uzasadnienia handlowego. Lista obejmie wreszcie podmioty poważnie godzące w interesy prawne chińskiego biznesu i przemysłu lub stanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Konsekwencje umieszczenia na liście - podobnie zresztą jak w przypadku wspominanej powyżej listy amerykańskiej - nie są z góry określone. Wydaje się, że mogą one obejmować objęcie zakazem transakcji, lub objęcie dyskryminacyjnymi warunkami lub cenami (Global Compliance News, China will release its “Unreliable Entity List”). Z pewnością mogą one odnieść "skutek mrożący" w relacjach z chińskimi podmiotami, w szczególności powiązanymi z lub zależnymi od państwa.
Nie ulega przy tym wątpliwości, że szerszy kontekst sporu wokół spółek ICT stanowi konkurencja o powstający rynek technologii 5G. Stany Zjednoczone wywierają presję na wszystkich swoich partnerów celem wymuszenia zakazu dopuszczania chińskiej konkurencji do budowy i obsługi odnośnych infrastruktur, strasząc podsłuchami a nawet możliwością zdalnego wyłączenia sieci bezprzewodowych przez podmioty kontrolowane przez rząd chiński. Australia i Nowa Zelandia zastosowały się do sugestii USA. Z kolei państwa unijne, po części z braku atrakcyjnej cenowo i konkurencyjnej technologicznie alternatywy, pozostawiają warunkowy i kontrolowany dostęp do swoich rynków. Przeciwnikiem ograniczeń wobec chińskich producentow są również amerykańscy drobni operatorzy telekomunikacyjni; to ich protest miał opóźnić przyjęcie aktu o kilka miesięcy (od 2012 r. chińskie spółki de fact pozostają wykluczone ze świadczenia usług i dostaw technologii i sprzętu operatorom ogólnokrajowym).
1 komentarz:
Każdy dba o swoje finanse jak potrafi. Obywatele gromadzą oszczędności albo biorą pożyczki, a przywódcy światowych imperiów uważnie dobierają partnerów handlowych. Napięcie między USA a Chinami chyba jeszcze długo nie zmaleje.
Prześlij komentarz