piątek, 13 marca 2015

Ukraina chce osądzenia winnych agresji przez MTK - radzimy przeczytać statut, by się nie kompromitować (nie pierwszy zresztą raz)

W prasie pojawiła się informacja, jakoby "Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk polecił w środę, by resort sprawiedliwości przekazał Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu w Hadze zwiastun filmu, w którym prezydent Rosji Władimir Putin ujawnia szczegóły przygotowania decyzji o aneksji Półwyspu Krymskiego." Trudno stwierdzić, czy powyższe stwierdzenie jest przykładem ignorancji władz ukraińskich, czy może niekompetencji dziennikarzy.

Po pierwsze, MTK nie może sądzić zbrodni agresji, odpowiednie poprawki nie weszły jeszcze w życie (decyzja o objęciu zbrodni agresji przez MTK ma być podjęta przez Zgromadzenie Państw Stron po 1 stycznia 2017 r.; a ponadto nie osiągnięto pułapu 30 ratyfikacji wymaganego zgodnie z rez. RC/Res.6 konferencji przeglądowej z 2010 r. - zobacz jednak ciekawą analizę Andreasa Zimmermanna, w której zastanawia się, czy tego pułapu już nie osiągnięto przez fakt przystąpienia niektórych państw do statutu MTK po przyjęciu odpowiednich poprawek dot. zbrodni agresji).

Po drugie, jeśli Ukraina tak bardzo pragnie osądzenia zbrodni agresji, może zrobić to sama, wszak jej kodeks karny przewiduje w art. 436 możliwość ścigania winnych tejże zbrodni. Oczywiście, można się zżymać, iż będzie to niezwykle trudne, choćby ze względu na brak współpracy Rosji, jeśli chodzi o wydanie podejrzanych i zebranie dowodów, tym niemniej te same problemy miałby MTK, gdyby posiadał jurysdykcję nad zbrodnią agresji.

Po trzecie, do tej pory nie pojawiła się jakakolwiek informacja, aby Ukraina przekazała sprawę zbrodni, do których miałoby dojść na terenie Krymu. Złożyła jedną deklarację o uznaniu jurysdykcji w stosunku do zbrodni popełnionych w okresie od 21 listopada 2013 do 22 lutego 2014 roku (zobacz nasz post tutaj) , a ostatnio zapowiedziała złożenie deklaracji w sprawie zbrodni popełnionych na wschodzie Ukrainy (zobacz tutaj). Ani słowa o Krymie. Zresztą nic dziwnego. MTK może sądzić jedynie zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości, ludobójstwo. Do żadnych z tego typu zbrodni nie doszło na terenie Krymu, a przynajmniej żadnych tego typu zarzutów do tej pory nie formułowano.

Należałoby radzić ukraińskim władzom przejętym istnieniem MTK, by przystąpiły do statutu, ale wcześniej go przeanalizowały, bo mogą być rozczarowane wynikającymi z niego ograniczeniami.

Niewykluczone też, iż to prasa próbuje podgrzać jeszcze bardziej atmosferę wokół konfliktu na Ukrainie. Ostatnio ukazał się artykuł o wycofaniu się Rosji z grupy konsultacyjnej ds. układu CFE (traktat konwencjonalny o siłach zbrojnych) opatrzony wręcz histeryczną oprawą na stronie głównej portalu GW. Gdy jednak w 2007 r. (w odpowiedzi na zapowiedzi budowy tarczy antyrakietowej) Rosja jednostronnie zawiesiła działanie układu w Gazecie pojawiła się bodajże jednozdaniowa wzmianka. Jeśli więc obawiamy się wyścigu zbrojeń, to warto zaznaczyć, że główne media w Polsce przegapiły jego odnowienie kilka lat temu.

3 komentarze:

kw pisze...

Pat, a nie sądzisz, że to całe zamieszanie może też wynikać z tego, że mało kto rozróżnia te wszystkie sądy? Może akurat chodzi teraz o MTS?

chodzi mi o to, że notorycznie prasa podaje informacje (nawet PAP!), że "trybunał praw człowieka w Hadze" (czyli niby co?), Międzynarodowy trybunał z Luxemburga, Europejski trybunał karny,itd.

teraz znowu może chodzić o jakąś hybrydę o dość szerokiej jurysdykcji obejmującej zarówno prawa człowieka, prawo karne i prawo europejskie....

Patrycja Grzebyk pisze...

Notoryczne mylenie trybunałów w prasie to niezaprzeczalny fakt. Nawet, gdyby chodziło im o MTS, Trybunał Arbitrażowy, MTKJ czy inny organ mający siedzibę w Hadze...to nijak to się ma do możliwości sądzenia akurat za agresję. Myślę: 1. jak ktoś chce piastować najwyższe funkcje państwowe powinien przejść kurs prawa międzynarodowego (choćby aby nie oddał części swego kraju jak Ihlen niechcący...) 2. jest tak duża konkurencja pomiędzy dziennikarzami, że w istocie tak poważne redakcje jak GW powinny dbać, by zatrudniać osoby o podstawowej z danej dziedziny wiedzy, albo by choć umiały odpowiednie informacje wyszukać.

kw pisze...

gdyby rzecz jasna redakcje zatrudniały, ale one głównie "zlecają"...
najlepiej jednak w tej perspektywie wypadają wolontariusze- vide redakcja ppm::))