W tych niespokojnych dla handlu międzynarodowego czasach w ciągu ostatnich dwóch
tygodni pojawiły się kolejne interesująco i nieco zaskakująco brzmiące doniesienia. W ubiegłym
tygodniu prezydent Trump
obwieścił, że podpisał nowe porozumienie handlowe z Meksykiem. United States-Mexico Trade Agreement,
jak sam je określił miałoby zastąpić (jak wynikało z wypowiedzi prezydenta USA)
dotychczasową umowę trilateralną – NAFTA.
W rzeczywistości pogłoski o śmierci NAFTA są jednak przesadzone, chociaż
pacjent od stanu idealnego jest daleki…
Przede wszystkim podpisane porozumienie nie jest na razie
umową handlową. Jest jedynie wstępnym politycznym porozumieniem, zatwierdzającym,
że obie strony osiągnęły kompromis w zakresie podstawowych kwestii dotyczących umowy.
Obejmują one między innymi wymóg, aby co najmniej 75% każdego samochodu było
produkowane w Meksyku lub USA. W umowie mają zostać także wprowadzone wymogi
dotyczące płacy robotników w stosunku do towarów eksportowanych do USA (tutaj także
chodzi głównie o samochody). Meksyk zgodził się także na to, aby umowa była na czas
określony. Wydaje się, że problem rynku samochodowego był kluczowy w tym przypadku.
Szczegóły porozumienia nie są jednak znane, bo nie jest to jeszcze etap sfinalizowanej
umowy, a jedynie ogólne porozumienie.
W oświadczeniu wydanym przez Trumpa 27.08 pojawiły się tezy,
że umowa ta zastąpi NAFTA. Negocjacje w sprawie znowelizowania NAFTA toczyły
się w zasadzie od początku prezydentury Trumpa (nasz
post), ale pomimo zapowiedzi zakończenia ich szybko ujawniły dość znaczące
różnice pomiędzy stronami. Niewątpliwie ograniczenia dotyczące przemysłu
motoryzacyjnego były jednym z najbardziej gorących tematów. Ostatnie rundy
negocjacyjne z udziałem wszystkich trzech stron odbyły się wiosną 2018 r., ale
porozumienia nie udało się osiągnąć. Informacja o osiągnięciu porozumienia z
Meksykiem jest w tym zakresie niewątpliwie przełomem. Jednak, jak podkreślała zwłaszcza
strona Meksykańska, nie ma to być samodzielne porozumienie handlowe, ale właśnie
nowelizacja NAFTA. Założenie jest takie, że do porozumienia zostanie włączona także
Kanada
W tym celu kanadyjska minister odpowiedzialna za handel
międzynarodowy przyleciała do Waszyngtony już dwa dni po ogłoszeniu (czyli 29.08).
Prezydent Trump zapowiedział, że Kanada ma czas do piątku 31.08 na osiągnięcie porozumienia
i dołączenie do porozumienia z Meksykiem. Uczynił także wiele, aby negocjacje
te storpedować. Po pierwsze już przedstawiając osiągnięcie porozumienia z
Meksykiem zapowiedział, że porozumienie z Kanadą jest banalnie proste – Kanada musi
znieść cła na nabiał, a w zamian USA nie podniosą ceł na samochody. Nietrudno
zrozumieć, że dla strony Kanadyjskiej, takie porozumienia nie wydało się korzystne.
Sprawę pogorszyła jeszcze informacja, że prezydent Trump stwierdził off the record, że nie jest gotów na
żadne ustępstwa w stosunku do Kanady. Wywołał tym małą burzę dyplomatyczną, ale
też przy okazji usztywnił stanowisko Kanady.
Największym problemem, zdaniem Trumpa, w handlu Kanadą są
produkty mleczne. Prezydent USA powtarza, że na te produkty obowiązuje niemal 300%
cło. Jednak trzeba także wspomnieć o tym, że poza tymi taryfami USA eksportuje
do Kanady przetworzone mleko, czyli białko mleka wykorzystywane w produkcji np.
jogurtów, dzięki czemu i tak ma nadwyżkę w handlu produktami mleczarskimi w
Kanadą. Ponadto w ogóle handel tymi towarami nie ma istotnego udziału w handlu
pomiędzy oboma krajami. Ochrona krajowego rynku mleczarskiego jest jednak
politycznie wrażliwym tematem w Kanadzie. Stąd politycy niechętnie zapewne
odpuszczą jego ochronę. Nawet pod wielokrotnie powtarzaną groźbą rozwiązania
NAFTA w ogóle. Pozostaje także do rozwiązania drugi temat ważny dla Kanady czy system rozstrzygania sporów. W obu tych kwestiach wszystko jest jeszcze możliwe.
Tym bardziej, że do gróźb Trumpa należałoby podejść z
dystansem. O tym, jak ważny jest udział Kanady w porozumienia świadczy fakt przedłużenia
negocjacji. Oczywiście do ubiegłego piątku (31.08) nie udało się osiągnąć
porozumienia. Negocjacje pomiędzy USA i Kanadą zostały jednak wznowione w środę
5.09 i trwają nadal. Dzieje się tak po pierwsze dlatego, że Kanada jest bardzo istotnym partnerem handlowym USA, którym między innym najwięcej importuje właśnie z USA. Po drugie decydują względy proceduralne i praktyczne. Prezydent Trump dostał zgodę na szybkie negocjacje w trybie wykonawczym jedynie nowelizacji NAFTA. Ewentualne porozumienie z Meksykiem taką nowelizacją nie będzie. Stąd, jeśli Trump chce pochwalić się sukcesem w negocjacjach musi to być porozumienie trilateralne. Puste wydają się z podobnych powodów także groźby wypowiedzenia NAFTA. Wymagałoby to bowiem zgody Kongresu, a ten może być mniej emocjonalnie usposobiony do zerwania porozumienia w imię ochrony producentów mleka z Wisconsin.
Niewątpliwie sytuacja jest rozwojowa. Czekamy na kolejne dni negocjacji licząc nie tylko na to, że uda się wszystkim partnerom dojść do porozumienia, ale także, że wreszcie poznamy szczegóły porozumienia i jego faktyczny tekst.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz